Przeczytałam już kilka książek
Piotra Kołodziejczaka. Budziły we mnie zainteresowanie co takiego autor tym razem wymyślił. Czy uda mu się na koniec mnie zaskoczyć jak już kilka razy mu się zdarzało? Na jakim problemie relacji damsko - męskich się skupił. Czy w mojej opinii udało mu się prawidłowo uchwycić zawiłości kobiecej psychiki?
Nigdy nie mogłam się oprzeć im i od razu zasiadałam do czytania.
Tak było również w przypadku "Bo wiesz" - od razu zasiadłam do czytania i nie odłożyłam książki dopóki się nie skończyła. Tak z przymrużeniem oka muszę stwierdzić, że powinnam się cieszyć, że tak jak pozostałe, nie jest to książka gruba. Gdyby taka była pewnie miałabym na swoim koncie kolejną nieprzespaną noc.
Szczerze? Książki tegoż autora czyta mi się tak przyjemnie, tak szybko, dlatego też zawsze żałuję gdy docieram do ostatniej strony.
Jest to napewno zasługa prostego, niewydumanego języka w jakim została napisana, zabawnych dygresji, myśli skłaniających czasem do własnych refleksji oraz tej codzienności akcji i bohaterów. Nic wydumanego, po prostu samo życie.
"Grażyna z
Jankiem są już rok po ślubie. Powodzi im się całkiem dobrze. Mają ładne,
urządzone mieszkanie i niezłe perspektywy. Ona zajmuje się domem, a on
pracuje jako masażysta w ekskluzywnym ośrodku sportowo-rekreacyjnym.
Pewnego wieczoru Grażyna zaprasza swojego męża do kawiarni, aby w
oficjalnej scenerii... przyznać mu się do zdrady. Janek dowiaduje się,
iż już od dłuższego czasu żona prowadzi podwójne życie. Jednak na razie
jego miłość do Grażyny okazuje się silniejsza od doznanego upokorzenia,
więc cierpi i wybacza. Ale... ale pomimo to zostaje odtrącony.
Grażyna odchodzi. Czy na zawsze...?
Bo wiesz... to książka do końca trzymająca Czytelnika w napięciu. A
dlaczego...? Bo to historia pisana życiem, które wciąż jest pełne
zaskakujących sytuacji."
W porównaniu do wcześniej przeczytanych przeze mnie książek tegoż autora, tym razem bohaterzy nie wzbudzili mojej sympatii. Książka "Bo wiesz" opowiada historię młodego małżeństwa, zaledwie rok po ślubie.
On - starający się by w domu niczego nie zabrakło, spełniający zachcianki żony choćby za pomocą kolejnych kredytów. Jednocześnie starający się realizować własne pasje.
Ona - piękna, wykształcona, nie podejmująca pracy by mąż miał w domu piękną żonę i gotowy obiad.Nie rozumiejąca go, mająca pretensję, że on wybrał gorzej płatną pracę więc do luksusów im daleko. Zdradzająca go, aż w końcu postanawia odejść do innego.
Grażyny z oczywistych względów polubić nie mogłam. Za jej małostkowość, oszustwa, egoizm, roszczeniowość... oj dużo mogło by być tego. Jednak nie polubiłam także Janka gdyż na to wszystko się godził za szybko, jak nie wogóle.
Autor starał się przedstawić uczucia i motywy postępowania wykreowanych przez siebie postaci. Czy mu się udało? Każdy powinien sam dojść do własnych związków.
Opowieść snuje się dalej, aż do szczęśliwego zakończenia dla jednego z bohaterów. Jakiego? Okazało się, że książka "Puść już mnie" Piotra Kołodziejczaka opisuje to samo zakończenie tylko z innego punktu widzenia. Tym razem nie odebrałam tego jako zbędnego powtórzenia ale pewnego dopełnienia akcji.
Zabrakło mi jednak tego elementu zaskoczenia na sam koniec, którego tak się spodziewałam. Szkoda. Choć do tej fabuły nie był potrzebny.
Akcja mnie wciągnęła, czytało się świetnie, trochę się pouśmiechałam w zabawnych momentach, dała mi też kilka refleksji do własnych przemyśleń nie nudząc i nie wymagając wielkiego skupienia. Czego można więcej chcieć od książki na popołudnie po ciężkim dniu?
Za egzemplarz do przeczytania dziękuję:
Jakiś czas temu dotarła do mnie paczuszka od pani ani <
natanny> . Spodziewałam się tylko bransoletki, którą główna zwyciężczyni postanowiła się ze mną podzielić, a dostałam znacznie więcej cudowności. Sami zobaczcie:
Jeszcze raz bardzo dziękuję!