Na czym upłynął mi wieczór? Na pieczeniu.
Czasu było mało więc nic wymyślnego - kruche z powidłami. Za to bardzo łatwe i szybkie.
Same zobaczcie:
4 szklanki mąki pszennej
niepełna szklanka cukru
250g margaryny lub masła
2 jajka
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżka kakao
3/4 szklanki cukru
powidła lub dżem
cukier puder
Z mąki, zimnego masła (pokrojonego na kawałki), cukru, żółtek i proszku do pieczenia zagniatamy szybko jednolite ciasto. Dzielimy na trzy części. Do połowy jednej z nich dodajemy kakao i lekko zagniatamy by wymieszać. Części owijamy folią i wkładamy na kwadrans do lodówki.
Z białek i 3/4 szklanki cukru ubijamy piane.
Na blachę wykładamy ciasto jasne. Na nie powidła, znów warstwę jasnego ciasta. Następnie ubitą pianę. Na wierzch ścieramy na przemian ciemne i jasne ciasto na tarce.
Pieczemy ok 45 minut w 180 stopniach.
Po wyjęciu posypałam cukrem pudrem gdyż powidła śliwkowo-porzeczkowe były dość kwaskowate.
Ku przerażeniu mojej babci zamiast korzystać ze stolnicy ciasto kruche wyrabiam w misce. Co za tym idzie nie korzystam też z wałka więc wykładanie ciasta na blachę w moim wydaniu polega na rwaniu jego kawałków, formowaniu w rękach i układanie w blaszce. Nigdy nie wychodzi mi idealnie równe, ale czy musi skoro zazwyczaj przykrywam ją jakaś owocową warstwą?