Święta w tym roku inne niż zawsze,
ale nie mogły być gorsze. Nie mogło zabraknąć tradycyjnego
robienia pisanek z najmłodszymi. Tym razem w wersji „bliżej
natury”:
Efekt rewelacyjny! Na szczęście
posiadamy ogród więc wyprawa po ciekawe listki mogła się odbyć
nawet z tymi obostrzeniami. Wywar z łupin cebuli, liście z ogrodu i stare rajstopy/ pończochy, wszystko łatwo dostępne.
A ponieważ dzieciaki jak to dzieciaki
dalej szaleją na punkcie zwierzątek nie mogło zabraknąć także i
pisanki-kota oraz pisanki-królika.
A wszystkim Wam życzę samych
pozytywnych chwil.
Oj ciężki jest ten mój powrót
tutaj z tym moim chronicznym „niedoczasem”