Styczeń zaowocował w cztery przeczytane książki. Jeszcze rok temu powiedziałabym mało, patrząc jednak na poprzednie miesiące z takiego wyniku powinnam być zadowolona.
Dla pewności sięgnęłam po sprawdzonych autorów. Erica Spindler nie zawiodła mnie nigdy i pomimo iż wplotła w akcje "7" "szczególnych zdolności bohaterów" - podobało mi się. Drugim takim typem była Camilla Läckberg. Jak już zaczęło się czytać Sagę o Fjällbace - z chęcią sięga się po kolejne tomy. Szkoda tylko, że mam lukę z kolejności, ale na pewno uda mi się przeczytać i brakujący tom. Na sam koniec zostawiłam sobie czytadełka dla pań. Wszak takie lekkie, czasem zabawne historie idealnie nadają się do relaksu. Książki Agaty Przybyłek sprawdziły się w tym zakresie.
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i zmykam korzystać z ostatnich chwil tej niedzieli.