Ciągle brak mi czasu, ale solennie sobie obiecuję poprawę i częste bywanie tu. Tak samo jak częstsze zajmowanie się tym co sprawia mi przyjemność, czyli haftem i czytaniem. Ostatnio nie pojawił się post odnośnie moich lektur w czerwcu ponieważ nie było się czym chwalić. Zero. Sama nie wiem jak mogłam do tego dopuścić. W lipcu było lepiej i tak oto doszło mi pięć przeczytanych książek:
36 tydzień Sofie Sarenbrant to kryminał o porwaniu ciężarnej kobiety. Lektura mnie wciągnęła choć sama akcja nie urzekła. Inaczej było ze Światłami września Zafona. Widać co jakiś czas potrzebuję pewnej dawki magii, a że to literatura młodzieżowa? Trudno. I tak się nie czuje na tyle lat co mam. Z rozpędu połknęłam także W cieniu winorośli Kathie DeNosky i Eileen Wilks czyli niczym nie wyróżniający się romans. Dla odmiany musiałam sięgnąć po coś mocniejszego. W sam raz nadał się Mroczny trop. Alex Kava sprawdza się zawsze, a stworzona przez niego historia, w której psy odgrywają dużą rolę przypadła mi do gustu. Bliźnięta z lody była moją ostatnią lipcową książką. S.K. Tremeyne zaserwował ciekawy thriller psychologiczny, a może to tylko domieszka metafizyki? Wciągnęła mnie choć nie byłą to łatwa lektura.
Niestety na chwilę obecną wiem już, że sierpień nie będzie czytelniczo obfity, ale moja mobilizacja trwa!