W marcu startujemy z Salem sosnowym, postaram się poświęcać mu trochę wolnego czasu, żeby skończyć go jak najszybciej, ale jak wyjdzie okaże się, troszkę tych planów krzyżykowych mam.
Materiały już zgromadzone:
Jak to u mnie bywa postanowiłam pozmieniać kolory, czyli białym po
zielonym. Mam wrażenie, że w takiej wersji ten lasem będzie wyglądał
bardzo przyjemnie.
W tym miesiącu udało mi się także przeczytać kolejną książkę do Book-Trottera, a gdyby luty miał kilka dni więcej to pewnie zdążyłabym jeszcze z jedną. Ale za sobą mam już:
Bractwo świętego całunu - Julia Navarro
"W pożarze, który wybucha w słynnej katedrze turyńskiej, ginie mężczyzna
pozbawiony języka i linii papilarnych, prawdopodobnie rabuś. Podobne
próby włamania, a nawet pożary, miały wielokrotnie miejsce w
przeszłości, na przestrzeni wieków. Sprawcy pozostawali zawsze
anonimowi, nie dawało się ustalić ich tożsamości. Sprawą zajmuje się
policyjny wydział do spraw dzieł sztuki. Okazuje się, że rozwiązania
zagadki należy szukać w historii. Śledztwo, które prowadzi komisarz
Marco Valoni, historyk sztuki Sofia Galloni oraz dociekliwa dziennikarka
Ana Jimenez ujawnia, że włamywacze pochodzą z tego samego środowiska,
wspólnoty chrześcijańskiej z miasta Urfa, antycznej Eddessy.Obiektem ich
zainteresowania jest najcenniejsza relikwia chrześcijaństwa: Syndon,
pośmiertna szata Chrystusa."
Moje kolejne spotkanie z Julią Navarro i stworzoną przez nią intrygą z historią w tle. Po raz kolejny mamy akcję dziejącą się na kilku płaszczyznach (czasy Jezusa, templariuszy oraz współczesne), zagadkę do odkrycia, tajne stowarzyszenia oraz ciekawe postaci. Książka ta (jak i poprzednie dwie tej autorki: "Gliniana Biblia" oraz "Krew niewinnych") porównywana jest do "Kodu..." Dana Browna, a to może zarówno zachęcić jak i zniechęcić. Według mnie podobieństwo to opiera się jedynie na tym, że tematyką ich jest odkrycie tajemnicy sprzed lat.
Pomimo jej grubości przeczytałam ją w dwa dni i to tylko dlatego, że wypadało położyć się spać. Wciągnęła mnie zarówno sama akcja jak i styl w jakim książka została napisana. Czyta się więc łatwo i przyjemnie, niestety ze wszystkich trzech przeczytanych przeze mnie książek w tej najłatwiej można było się wszystkiego domyślić, na szczęście zupełnie nie przeszkadzało to w dalszym śledzeniu akcji aż po zakończeniu, które nawet troszkę mnie zaskoczyło.
Po przeczytaniu, zaczęłam się zastanawiać jak to naprawdę było z tym całunem,a historia wymyślona w "Bractwie..." nawet mi się podoba.
Czekam aż w moje ręce wpadnie ostatnia książka Julii Navarro skoro na poprzednich nie zawiodłam się.
W poniedziałek dotarła do mnie przesyłka od Teresy, która mnie bardzo zachwyciła, teraz tylko chwila czasu i do roboty. T-reniu bardzo ci dziękuję!
A wczoraj wygrana książka od Meme.
Bardzo dziękuję! Niestety w domu muszę poczekać na swoją kolej w czytaniu bo już została mi sprzątnięta z przed nosa.