poniedziałek, 30 lipca 2012

33. Głód i stosik


Wszyscy pokazują swoje książkowe stosiki  więc i ja pochwalę się swoim:


Emily Giffin – Siedem lat później
Marc Levy – Moi przyjaciele moje kochanki
Beverly Barton – Morderczy dotyk
Heather Graham – Mordercza gra
Renata Górska – Cztery pory lata
Scott Turow – Prawa naszych ojców
Douglas Preston, Lincoln Child – Taniec śmierci
Carlos Riuz Zafón – Więzień nieba
Julia Nawarro – Gliniana Biblia
Debbie Macomber – Willa wśród róż
Anna Rybkowska – Nell
Ann-Marie MacDonald – Zapach cedru
Debbie Macomber – Rezydencja nad urwiskiem
Hanna Cygler – Dobre geny

Na pewno coś z tego czytaliście, warto było?


Graham Masterton – Głód

Powieść ukazuje wstrząsający obraz Stanów Zjednoczonych, które zaatakowane zostają przez tajemniczy wirus niszczący uprawy zboża. W przerażającym, apokaliptycznym obrazie ginącej z głodu Ameryki poruszają się bohaterowie powieści. Ich losy stają się pretekstem do pokazania najnikczemniejszych ludzkich zachowań.
W obliczu nieuchronnej zagłady ludzie tracą wszelkie hamulce moralne, oprócz zwykłych chorób toczących społeczeństwo amerykańskie - wszechwładnej przemocy, obłudy i korupcji - coraz powszechniejsze stają się wyuzdane praktyki seksualne i kanibalizm


Macie taką książkę, którą choć dawno przeczytaliście dalej wspominacie? Ja mam, to ona. Już nawet nie pamiętam kiedy ją czytałam, na pewno w okresie liceum kiedy to zaczytywałam się w horrorach, a pamiętam ja do dziś.
Nie mogę powiedzieć o niej, że była jakoś specjalnie dobra. Nie można jej także nazwać horrorem, to bardziej thriller z wątkiem politycznym i fantasy. Ale czy na pewno fantasy? Czy naprawdę naszej planecie nie grozi widmo głodu? Może nie teraz, nie za 10-20 lat, ale czy możemy ją wykluczyć?
Styl, dialogi, bohaterowie – tym razem nie oczarowały mnie, nie przykuły do książki Były za banalne, czasem za bardzo wulgarne. Co więcej? Zdarzało się, że zachowanie postaci było dla mnie mało logiczne. Niektórzy moi znajomi nie dali rady przejść przez ta książkę już w pierwszej jej części oczekując po tym pisarzu typowego krwistego horroru jakim zazwyczaj nas raczył.
Jeśli dobrze pamiętam ksiązka dobiła do 500 stron. Na początku uwaga skupia się na  bohaterze – farmerze, którego uprawy dotyka dziwna zaraza, okazuje się że nie tylko jego - wszystkie zbiory w całych stanach. Do jedzenia nie nadaje się również żywność konserwowa. Naród staje przed widmem głodu. Politycy i inni urzędnicy starają się na tej sytuacji wzbogacić, a w ludziach budzą się pierwotne zwierzęce instynkty. I to właśnie opisy zamieszek, przemocy, okrutnej a nawet śmiertelnej walki o pożywienie tak zapadły mi w pamięć. A w raz z nimi pytania czy tak mogłoby być? Jak my, jak ja zachowalibyśmy się w takiej sytuacji?
Poza czasami strasznymi opisami najbardziej przeraża jedna myśl – czy taka sytuacja jest możliwa?


piątek, 27 lipca 2012

32. Mija czas - kolorowo - owocowo

Minął już mój urodzinowy tydzień. Ostatni goście już w pociągu, a ja kolejny rok starsza. Po 18tce to jest główny mankament tego święta. A z tej okazji dla was wszystkich tu zaglądających okolicznościowy robótkowy drink! 

 Moje flower power jeszcze kilka dni temu prezentowały się tak:
Brakowało tylko kilku krzyżyków i kresek na słoneczniku, a teraz na widelcu już ostatni kwiat- Cabbage rose.

Poza tym zajęć sporo, zazwyczaj takich:

 


Już sama nie wiem kiedy ostatni raz tak skakałam po drzewach, ale powszechnie wiadomo że najpiękniejsze owoce zawsze są na czubku.


Z drzewek wiśnie lądowały.....  z początku najpierw w brzuchu, a dopiero potem w wiaderku.  Część poszła na kompoty, inna na dżemy, a ponadto po raz pierwszy używaliśmy sokownika.                                                                                  
Do tego jeszcze sezon ogórkowy. W kuchni powoli już brakuje miejsca a jeszcze tyle różnych rzeczy chciałoby się zrobić!

Odwiedził mnie również listonosz z przesyłką od Przytulasi- naszych! 

Szpuleczki już na maszynie, zakładka w książce, a kolczyki już mnie kilka razy ozdabiały. Wszystko wspaniałe więc jeszcze raz dziękuje! 


czwartek, 19 lipca 2012

31. Przepis na tartę

I jak tu nie pochwalić się takim kotem? Czesiek nie dość że dotrzymuje towarzystwa to jeszcze w razie potrzeby służy jako chwilowa zakładka:

A w gazetkach wyszperałam biedrony!
Teraz tylko muszę namówić szydełkujących domowników o pomoc.

 Zostałam poproszona o przepis na tartę z poprzedniego postu. A więc: 
składniki: 
  • 125 g masła
  • 1 jajko
  • 125 g cukru pudru
  • 250 g mąki
  • sól
  • jabłka
  • galaretka brzoskwiniowa
 Wykonanie jest prościutkie: wszystkie składniki (poza jabłkami i galaretka) zagniatamy na stolnicy lub w misce, można także robotem. Jeśli est potrzeba można dodać kilka łyżek wody. Wyrobione ciasto zawijamy w folię spożywczą i na 15 minut wkładamy do lodówki. Następnie wykładamy nim formę do pieczenia pamiętając o wysokich bokach. Spód nakłuwamy w kilku miejscach widelcem. 
Jabłka myjemy, kroimy na plasterki lub ćwiartki i układamy na cieście. Całość pieczemy 15 minut (-180 stopni). Po ostudzeniu zalewamy galaretką i zostawiamy aż stężeje.

 A na mojej półce z książkami do przeczytania pojawiła się następna, tym razem od M.

Mamie się podobała. Teraz moja kolej


Tak się złożyło że zostałam znów otagowana w
tym razem przez Bukietową, a oto jej pytania i moje odpowiedzi:
różowy czy czarny? - czarny, choć czarny z dodatkiem różu też kusi
telewizor czy książka? - wybrać się nie da, a czasem ona na raz
piwo czy wino? - wino, zdecydowanie
nowoczesność czy klasyka? - pomimo że czasami ta nowoczesność mnie kusi klasyka ma dla mnie więcej serca
hotel czy namiot? namiot! póki jeszcze się da, za kilkanaście lat przestanie to być już pewnie dla mnie takie przyjemne
bukiet róż czy polne kwiaty? po prostu kwiaty, i polne są piękne, a jeśli dla mnie zrywane... a róże, są i okazje odpowiednie dla nich
sukienka czy spodnie? - praktycyzm nakazuje spodnie, a kobieca natura lubi te spódniczki, po prostu wszystko zależy od okazji
dom na wsi czy apartament? domek, ale nie koniecznie na wsi, mieszkam na uboczu miasta i to chyba najlepsze rozwiązanie, z jednej strony miasto z drugiej wieś
encyklopedia czy google? - póki miałam encyklopedie to wybierałam ją
śpiew czy taniec? -jeśli w moim wykonaniu to hmmmm będzie ciężko, w żadnym nie czuje się dobrze
kawa czy herbata? - herbata, najlepiej biała lub zielona, może być także owocowa,  choć czy herbata owocowa która nie ma w sobie grama herbaty jest herbatą?
A tutaj, znajduje się reszta zabawy, czyli moje pytania i osoby przeze mnie otagowane. 

piątek, 13 lipca 2012

30. Smak lata

Odkąd pamiętam lato kojarzyło mi się z owocami. Do tej pory lato ma dla mnie smak i zapach owoców. Z początku truskawki, potem wiśnie i czereśnie, jagody, porzeczki, agrest, maliny, jabłka, gruszki, morwy, śliwki, arbuzy na jesiennym winogronie kończąc. Napewno o jakichś zapomniała, ale wszystkie uwielbiam. I to koniecznie polskie owoce! Egzotyczne przecież można znaleźć w każdej porze roku. To lato ze względu na wiosenną dziwną pogodę zaczęło się skąpo, tryskawek było jak na lekarstwo. Za mało by móc jeszcze nimi się pobawić. Dlatego moim pierwszym letnim - owocowym ciastem byłą tarta z jabłkami. A dokładniej coś a'la tarta. Moja pierwsza tarta i moja pierwsza.... 
..... kombinacja tego typu.
Bez przepisu, wszystko na oko i na wyczucie.
Robi się błyskawicznie, smakuje wspaniale ale ma jedną zasadniczą wadę - błyskawicznie znika!

Jakiś czas temu (a dokładnie kawał czasu temu) za pomoc z "67" dostałam od Beaśki broszkę:

Znalazła ona dla siebie idealne miejsce, ozdabia moją ulubioną letnią torebkę!

poniedziałek, 9 lipca 2012

29. Z łezek

Czasem gdy  muszę coś zrobić, a nie mam na to najmniejszej ochoty szukam sobie zastępczych rzeczy do zrobienia. Już w czasach szkolnych zamiast uczyć się nie lubianych przedmiotów wymyślałam  co to trzeba pilnego zrobić. Nawet odkurzanie dywanów było wtedy ważniejsze i pilniejsze. Tym razem tą niechcianą czynnością okazało się sprzątanie na biurku. Moje biurko to natomiast takie miejsce pełne różnych „skarbów”, więc jak tu sprzątać?
Wpadłam kiedyś w „necie” na świetny obrazek przedstawiający moje dylematy przy sprzątaniu:

Dobrze mi szło dopóki nie znalazłam pewnych koralików. Bardzo lubię takie łezki. Nagle więc ważniejsze od porządkowania okazało się zrobienie coś z nich. Tak więc się stało:

Wzór prosty, najprostszy, wiele razy używany, ale inne niż zazwyczaj koraliki.

Bardzo mi się podoba, nie tylko mi, co ciszy mnie jeszcze bardziej. A jeszcze ten ciężko uchwytny kolor, raz się wydają lekko błękitne, a innym razem zielonkawe.

A jakiś czas temu dostałam książkę od  Kasi J.  z http://kacikzksiazka.blogspot.com/

W końcu mogę się zabrać za jej czytanie, dopchałam się do niej. Jako ostatnia wśród czytających domowników. Kasiu, Dziękuję!

poniedziałek, 2 lipca 2012

28. Czarny lód


 Czarny lód - Anne Stuart
Chloe, która postanawia zmienić swoje życie, porzuca Amerykę i przenosi się do Paryża. Niezbyt dochodowa i dość spokojna praca w małym wydawnictwie zostawia jej wiele czasu na marzenia o ekscytującej, a może nawet niebezpiecznej przygodzie. Nieoczekiwanie dostaje propozycję tłumaczenia ważnych obrad, i w tym momencie wszystko się zmienia. Nowi ludzie, piękny zamek, wysokie honorarium - to tylko część prawdy, bowiem jej zleceniodawcy okazują się handlarzami bronią. Odkrywając ich sekret, Chloe wydaje na siebie wyrok śmierci. W ucieczce pomaga jej mężczyzna równie intrygujący, co niebezpieczny. Teraz Chloe musi zaufać człowiekowi, który zabija z zimną krwią...

Dałam się złapać na ten napis Sensacja więc nie spojrzałam na wydawnictwo! Okładka w pewien sposób też do tej sensacji pasowała. Spodziewałam się jakiejś wciągającej akcji, przygody, którą książkowy opis obiecywał. A od pierwszych kartek co? Bohaterka - typowa dla większości powieści dla pań. W Paryżu zajmuje się tłumaczeniem książek dla dzieci, chciałaby jednak jak jej współlokatorka zacząć w końcu tłumaczyć coś z "przemocą i seksem". I jak to w książkach bywa: trzeba uważać na to czego się chcę bo można to dostać. Wplątuje się więc całkiem niechcący w przemytniczą aferę. Akcja jet, owszem, ale ta sensacje jest czymś drugoplanowym. Głównym wątkiem książki jest uczucie które dziewczyna zaczyna żywić do "przystojnego przestępcy."
Zawiodłam się bo jednak nie tego oczekiwałam, ale nie żałuję czasu poświęconego na jej przeczytanie, a czytało się bardzo szybko. Nie dlatego, że akcje mnie wciągnęła, ale z powodu stylu w jakim książka została napisana. "Gładko wchodzi", gdyby tylko nie była taka przewidywalna.
Może się podobać,jeśli trafi do odpowiednich rąk, żądnych romansu niż sensacji. "Czarny lód" napewno nadawałby się  do przeniesienia na ekran, ale byłby jednym z wielu tego typu filmów.


"Przypadek to słowo pozbawione sensu; nie ma niczego, co nie miałoby swoich przyczyn." - Wolter
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...