Spotykałam same dobre opinie o książkach Jodi Picoult. Zdarzały się też mniej entuzjastyczne: gdyż dana książka okazała się gorszą od jej innej, ale.... i tak dobrą.
Jak więc mogłam nie skusić się gdy jedna z nich wpadła w moje ręce?
Tam gdzie ty - Jodi Picoult
"Po dziesięciu latach małżeństwa i długotrwałych bezskutecznych
staraniach o dziecko, Zoe i Max Baxter postanawiają się rozstać. Zoe, ku
własnemu zaskoczeniu, znajduje szczęście u boku kobiety, Max szuka
pocieszenia w kościele. Lecz marzenie o dziecku trwa, i to, co wydawało
się być na wyciągnięcie ręki, przeradza się w starcie światopoglądów i
przekonań religijnych, w którym nie ma miejsca na sentymenty."
Zachęciło mnie wszystko: okładkowy opis, kilka na szybko przerzuconych kartek, kilka wyrwanych zdań, okładka.
Chęć posiadania dziecka przeradzająca się w obsesję. Rozpad małżeństwa, zamieranie uczucia gdy problemy zamiast zbliżać rozdzielają. Odnalezienie się w wierze, ale także manipulowanie wiarą dla swoich celów. Rodzenie się uczucia, związek homoseksualny. Zdrada, zawiedzenia zaufania. Posiadanie dzieci przez pary homoseksualne, problem niewykorzystanych zarodków. To główne kwestie poruszone w książce. niektóre z nich wciąż bardzo kontrowersyjne, skłaniające do myślenia, dyskusji choć często nie mamy wystarczającej wiedzy. "Tam gdzie ty" przybliża nam te problemy ujawniając pewne fakty, o których nie każdy może mieć pojęcie jak i przedstawiając sprawę z punktu widzenia dwóch przeciwnych stron.
Poznajemy więc uczucia Zoe, pragnącej dziecka, cierpiącej po kolejnej nieudanej próbie, nie czującej wsparcia męża, rozwodzącej się, wchodzącej w nowy związek, walczącej z byłym mężem o prawo do zarodków. Także uczucia Maxa, który nie tak wyobrażał sobie małżeństwo, nie chciał być jedynie dawcą plemników, który również cierpiał ale okazywał to w inny sposób, odnalazł spokój w wierze, przeciwnemu posiadaniu dzieci przez pary tej samej płci....
Dużo zdradziłam, ale to nie wszystko co można znaleźć w tej opowieści pisanej pięknym ale zarazem przystępnym językiem. Nie sposób się od niej oderwać a to dla mnie najlepszy dowód, że warto było przeczytać.
Żałuję tylko, że nie mogłam przesłuchać płyty wtedy gdy czytałam konkretne rozdziały, ciekawe czy ta muzyka wpłynęłaby na mój ich odbiór.
Ok 2 tygodnie temu miałam urodziny, choć wiek już ten, że nie powinno się ich obchodzić bo 18tke miałam już jaaakiś czas temu obchodzę je nadal, tylko z tortu zrezygnowałam i świeczek. W tym okresie dostałam dwie paczuszki:
cudne, a na dodatek w kolorach pokoju, teraz tylko czekają na półeczkę.
To według niej "skromna paczuszka", bardzo mi się spodobała.
Miałam tylko problem ze zrobieniem zdjęcia, takie małe słodkie rączki nie mogły się oprzeć pokusie.
Jak widać rośnie nam mała sroczka :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję.