Październik
okazał się dla mnie łaskawszy w chwile poświęcone na czytanie. 6
książek dało mi 2205 przeczytanych stron. Tym razem nie trafiła
mi się żadna męcząca pozycja i wszystko co zaczęłam czytać
skończyłam.
Na
pierwszy rzut poszło Magiczne miejsce Agnieszki
Krawczyk. Taka nierealna powiastka, w której pracownik ministerstwa
kupuje stary pałac gdzieś na tzw. końcu świata. Trafia w prawie,
że utopijne miejsce, poznaje galerie przedziwnych postaci i zmienia
swoje życie. Ot taka bajka, trzeba lubić takie klimaty. Jednak
czytało się przyjemnie więc zapoluje w bibliotece na kolejny tom.
Joy
Fielding w Martwej naturze
tym razem zaskoczyła mnie opowiadając historię z
punktu widzenia pogrążonej w śpiączce bohaterki. Słysząc co
dzieje się wokół niej, dowiaduje się jacy naprawdę są jej
najbliżsi, kto stał za zamachem na jej życie i że znów spróbuje.
Zanim zaczęłam czytać nie byłam do końca przekonana do takiego
pomysłu, jednak nie zawiodłam się. Czytało się świetnie.
Pozostając
w kręgu moich sprawdzonych autorek z gatunku
thriller/sensacja/kryminał sięgnęłam po Trzecią ofiarę
Lisy Gardner. W szkole podstawowej w małym miasteczku
dochodzi do strzelaniny. Wątki kryminalne, psychologiczne i
romansowe świetnie się splatały tworząc ciekawą i wciągającą
akcje.
Kolejnym
takim pewniakiem jest dla mnie Karin Slaughter. Jej Moje
śliczne na długo przykuły mnie do lektury. Świetny
thriller z bardzo dobrze podbudowana psychologicznie, naprawdę godny
polecenia. Akcja filmu zbudowana jest wokół zaginięcia młodych
dziewczyn i nagrań tortur, gwałtów i morderstw dokonanych. Jest
nieprzewidywalna, zaskakująca, mocna.
By
odpocząć od okrucieństw sięgnęłam po Za oknem cukierni
Sarah-Kate Lynch. Akcja tej historii toczy się w malowniczej
Toskanii, do której wyrusza Lily by zmierzyć się ze swoim mężem
i jego drugą rodziną. Napotyka na swojej drodze gang staruszek
mających swoją misję. Tak więc znów bajka dla dorosłych
dziewczynek.
Ostatnią
przeczytaną w październiku książką okazał się być Złodziej
cieni. Marc Levy to jeden z tych autorów, po których sięgam
w ciemno i nigdy jeszcze się nie rozczarowałam. Przeczytałam ją
za jednym zamachem, najpierw nie mogąc się od niej oderwać, potem,
żałując że to już koniec. Bohater potrafi kraść innym cienie i
rozmawiać z nimi. Zdradzają mu różne tajemnice, a on stara się
pomóc ich właścicielom. To magiczny wątek akcji, który nie
każdemu może przypaść do gustu. Pomyślcie, że to niezwykłą
intuicja, wrażliwość bohatera, dzięki której potrafi odgadnąć
bolączki innych i zaczytajcie się tak jaj ja w historii młodego
chłopca, a później studenta medycyny. Jego życiu przepełnionym
tęsknotą i miłością.
Nasza
mała ma już od roku swoją kartę w bibliotece i sama wypożycza
sobie książki. Miałam jakieś 8-9 lat gdy zostałam zapisana do
biblioteki, ona 3. Ale te czasy się zmieniają ;) Obserwując jej
wybory dochodzę do wniosku, że dzieci są naprawdę zaskakujące.
Młoda wybrała sobie książeczkę, która nigdy by mi nie przyszła
na myśl - Różnimisie Agaty Królak.
Bez
ładnych ilustracji, wesołych kolorów, poza tematyką (akurat
chcieliśmy poruszyć z nią temat przeciwieństw) nie znalazłam nic
w niej co by mi się podobało. Ale przecież to nie mi miało tylko
jej. Wbrew moim obawom do książeczki często zaglądała
pozostawiając mnie w zdumieniu i zaciekawieniu czym jeszcze mnie
zaskoczy w kwestii książkowych wyborów.