"Annabelle Granger uciekała, odkąd sięga pamięcią. Jej rodzina regularnie
zmieniała nazwisko, miejsca zamieszkania, samochód. Problem w tym, że
po śmierci rodziców dorosła już Annabelle dalej nie ma pojęcia, przed
kim tak naprawdę jej rodzina uciekała. Stara się żyć normalnie, nie
dopuszczając do siebie myśli, że gdzieś tam czyha na nią coś, przed czym
ojciec całe swoje życie próbował ją chronić. Jednak, gdy pewnego dnia
bierze do ręki poranną gazetę, z której dowiaduje się, że zmumifikowane
ciało małej Annabelle Granger znaleziono w masowym grobie na terenie byłego szpitala psychiatrycznego, koszmar powraca..."
Czujecie się zainteresowani? Ja bardzo, dlatego jest to jedna z nielicznych książek, którą przeczytałam kilka razy w dodatku z wielką przyjemnością. Za każdym razem wciągnęła mnie do tego stopnia, że nie mogłam się od niej oderwać.
Świetna akcja, intrygujący bohaterowie "z przeszłością", ciekawy portret osoby w pewien sposób pozbawionej własnego życia, rewelacyjnie poprowadzone śledztwo, zagadka, którą chce się rozwikłać. A także coś co kocham w tego typu książkach: zaskakujące zakończenie. Wraz z detektywem i Anabelle rozwiązywałam tą zagadkę, domyśliłam się kto, dlaczego, jak... a i tak przeżyłam na końcu zakończenie.
Wspaniale napisana, w lekki, bardzo przystępny sposób choć już od pierwszej strony czuć pewne napięcie. Makabryczna zbrodnia, opowieści zaczerpnięte od pracowników szpitali psychiatrycznych, zawiłe relacje uczuciowe m.in. między detektywem, a ofiarą innej jego sprawy.
Sporo tego, dużo się działo, a nie miałam wrażenia przesytu czy zbędności niektórych fragmentów czy epizodów.
Jeśli to wasze klimaty a nie czytaliście - polecam. To książka, którą zaliczam do swoich "naj", a nie ma ich wiele.