W zeszłym tygodniu dostałam od wydawnictwa Borgis jedną z
książek Piotra Kołodziejczaka. "W kajdankach namiętności" jest siódmą
pozycją tego autora, ale pierwszą, z którą miałam do czynienia.
Gdy trzymałam ją w rękach wydała mi się bardzo niepozorna,
to nie ten typ okładek, które hipnotyzują mnie i każą wziąć w ręce i usadowić
się z tą lekturą w czytelniczym kąciku. Wydała mi się za bardzo dosłowna i dość młodzieżowa, od razu
pomyślałam, że spodobałaby się mi i moim koleżankom te kilkanaście lat temu gdy
byłyśmy nastolatkami. Ale nie ocenia się książki po okładce, choć jak wiadomo
ludzi po stroju owszem. Tytuł również nie zrobił na mnie wrażenie przywodząc ma
myśl „harlekinowce”.
„"W kajdankach namiętności" to - jak mówi sam
autor - kryminał miłosny.
Akcja powieści Piotra Kołodziejczaka toczy się w typowym mieście, w którym jedni pragną spokoju, a inni gonią za pieniądzem, jedni oczekują miłości, a inni wyruszają na podbój serc. Jednak pewnego dnia pojawia się bezlitosny morderca, za sprawą którego wszystko się zmienia. Odtąd nic już nie będzie jak dawniej.
"W kajdankach namiętności" to powieść obfitująca w nagłe zwroty akcji, ukazująca przy okazji całą złożoność relacji damsko-męskich, ale też pełna humoru, którego nie powstydziłby się Mel Brooks i Woody Allen. A wszystko napisane ze smakiem, wyczuciem i dbałością o gusta czytelnika.”
Akcja powieści Piotra Kołodziejczaka toczy się w typowym mieście, w którym jedni pragną spokoju, a inni gonią za pieniądzem, jedni oczekują miłości, a inni wyruszają na podbój serc. Jednak pewnego dnia pojawia się bezlitosny morderca, za sprawą którego wszystko się zmienia. Odtąd nic już nie będzie jak dawniej.
"W kajdankach namiętności" to powieść obfitująca w nagłe zwroty akcji, ukazująca przy okazji całą złożoność relacji damsko-męskich, ale też pełna humoru, którego nie powstydziłby się Mel Brooks i Woody Allen. A wszystko napisane ze smakiem, wyczuciem i dbałością o gusta czytelnika.”
Zaciekawieni? Ja byłam. W taki sposób zachęca nas do niej okładkowy
opis. Kryminał z wątkiem miłosnym? Od razu pomyślałam, że to coś dla mnie.
Od pierwszych kart książki poznajemy bohaterkę, Justynę,
matkę, żonę, kochankę, jej historię… Jak z kochającej żony stała się tą
niewierną regularnie zdradzająca męża. Jest to w pewien sposób studium
przypadku jak ulegamy emocjom, namiętnościom, nie zawsze tym erotycznym. Nie
tylko ona dała się im ponieść, także jej mąż, przyjaciółka, koleżanka z pracy,
policjant… Wszyscy oni tkwią w różnych związkach, wpływają na innych swoim
postępowaniem jak i uczuciami. Dlatego zgadzam się, jest to ksiązka o złożonych
relacjach międzyludzkich. Wplatając w fabułę wątki tych osób, ich przeżyć z ich
punktu widzenia zaznajemy pewnego uniwersalizmu: każdy ulega uczuciom, każdy z
nam pod ich wpływem zmienia się, może zrobić rzeczy, o które wcześniej nawet
się nie podejrzewał. Może dlatego akcja dzieje się w bliżej niezidentyfikowanym
miejscu?
Zwykłe miasto, zwykłe małżeństwo, zwykła żona i jak
najbardziej zwykłe problemy. Mogą dotyczyć nas, nasze sąsiadki, znajomych,
rodziny.
Powieść przykuwa właśnie tą swoją zwyczajnością, swoim
realizmem, nawet nie dlatego że dzieje się na naszym własnym podwórku, tylko
zwyczajnością. Nie ma szalonego psychopaty, zagmatwanych spisków, szczegółowo
planowanych morderstw, wymyślnych narzędzi, Tu narzędziem jest zwyczajny
młotek, mordercą zwyczajny człowiek ogarnięty tytułową namiętnością.
Nie potrafię się jednak zgodzić z nazwaniem tej powieści
kryminałem. Zbrodnia jest, owszem, nawet kilka, jest pan policjant próbujący
dowiedzieć się kto za nimi stoi, mamy nawet końcowe „rozwikłanie” zagadki. Ale
to wszystko przez większą część książki jest tylko tłem dla wątków
obyczajowych, klamra spinający wątki pobocznych bohaterów. Natomiast w moim mniemaniu wątki kryminalne powinny być
główną osią książki, wokół której rozłożone są pozostałe wątki, nie na odwrót
jak ma to miejsce w „W kajdankach namiętności”. Nie jest to dla mnie kryminał z
wątkami miłosnymi lecz powieść obyczajowa z wątkami kryminalnymi. To te
„kajdany namiętności” stanowią o wartości tej powieści.
Książka ta ma swoje zalety. Styl często zabawny czy
ironiczny, łatwość operowania słowem, ciekawe dialogi są jednymi z nich. Do
tego ciekawa fabuła i książkę czyta się jednym tchem, nie potrafiłam jej
odłożyć.
Dużym plusem jest zaskakujące zakończenie, a zarazem
zakończenie wątka kryminalnego. To ono sprawiło, że ta powieść pozostanie w
mojej pamięci, Szkoda jednak, że potoczyło się tak szybko, zabrakło mi jednej
sceny, Justyny, jej uczuć w tamtym momencie.
Czy wadą może być fakt, że powieść była za krótka bo chciałabym ją dalej czytać? więcej?
Lubię czasem gdy w książkę wplecione są pewne odwołania do
innych utworów, cytaty z nich, inne nawiązania. Często w ten sposób odkrywam
ciekawy film, fajną piosenkę, interesującą książkę. W „W kajdankach…” pan
Kołodziejczak zastosował takie nawiązania tyczące się jego poprzednich książek.
Sposób na autoreklamę? Chęć rozbudowani książki? I bez tego mam ochotę
zapoznać się z poprzednimi pozycjami tegoż autora. Zdecydowała o tym treść jak
i styl.
Uśmiech w czasie czytania wywołało u mnie, pewne zjawisko
opisane w książce: główna bohaterka co raz to czyta Kołodziejczaka, jej
przyjaciółka czyta Kołodziejczaka, pani spotkana na przystanku czyta
Kołodziejczaka…. Ale co tu się dziwić, przecież chwilę temu ja też czytałam
Kołodziejczaka, teraz moja mama czyta Kołodziejczaka i napewno obie sięgniemy
po pozostałe jego powieści
Książka faktycznie po tytule może się kojarzyć z typowym "Harlequin'em", ale już sam opis książki na okładce kusi do przeczytania... :)
OdpowiedzUsuńSkoro potrafi tak wciągnąć to musi być interesująca
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale jak wpadnie mi w ręce, to się skuszę.:)
OdpowiedzUsuńPorozglądam się za nią
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
OdpowiedzUsuńmilo tu u Ciebie
Tytuł zdecydowanie nawiązuje do romansu, a za tymi jakoś nie przepadam, ale podobało mi się Twoje rozwinięcie tematu.
OdpowiedzUsuńPodkreślenie tego, iż jest to raczej obyczaj z wątkiem kryminalnym. Jeśli wpadnie mi w ręce dam jej szansę.
Świetna recenzja! Fajnie się czytało :)
Okładka i tytuł faktycznie na pierwszy rzut oka kojarzy mi się z książką młodzieżową. Jednak fajnie że zweryfikowałaś temat. Kiedy książka trafi w moje ręce to z pewnością nie przejdę obok niej obojętnie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i ogólnie pozytywnie ją wspominam tylko ta autoreklama działała mi strasznie na nerwy, ponieważ znam kilka poprzednich dzieł autora i nie miałam zamiaru ponownie wracać do tych historii, tylko oczekiwałam czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńSążnista recenzja. Nie czytam, gdyż czekam na książkę.)
OdpowiedzUsuń