poniedziałek, 31 grudnia 2012

69. Choinki

 Większość z Was pokazywała swoje tegoroczne choinki więc dla upamiętnienia swoich drzewek pochwalę się swoimi i ja:


Najmniejsza choinka w domu stoi w moim pokoiku. Nie ma nawet 50 cm ale co roku ubierana jest inaczej. Tym razem zdecydowałam się na biel i srebro.







Metrowa choinka stoi w kolejnym pokoju, tam rodzinka spędza najwięcej czasu wspólnie. Jako tak utarło się, że kolorem tej choinki jest złoto.








Przy największej choince odbywa się zawsze Wieczerza Wigilijna. Przynajmniej jest sporo miejsca na prezenty pod nią. To taka choinka z przeszłością, są na niej ozdoby nawet starsze ode mnie, wykonane jeszcze przez mojego tatę czy mnie jak miałam kilka, kilkanaście lat.




I choć w tym roku jakoś nie czułam tej atmosfery przygotowań do świat, spędziłam je przyjemnie i jak zwykle za szybko minęły.

"Gdyby każda noc w naszym życiu mogła być jak noc Bożego Narodzenia, rozjaśniona światłem wewnętrznym..." - brat roger Schutz

czwartek, 27 grudnia 2012

68. Madame II

Przez przygotowania do świat oraz same święta zapomniałam pochwalić się jak wyglądała moja Madame na początku grudnia. Cztery kolejne grudniowe dni zaowocowały takimi postępami: 
Wyszywało się niezwykle szybko choć lekko monotonnie przez tylko jeden kolor.
Całość prezentowała się tak:
Teraz jest już znacznie więcej, prawie wszystkie krzyżyki czekają już na zdjęcie :)

"Nie ma rzeczy niemożli­wych, tyl­ko nasz og­ra­niczo­ny umysł uz­na­je pew­ne zja­wis­ka za niepojęte i nierealne". - Marc Levy

środa, 19 grudnia 2012

67. Mam radochę

Niestety święta wiążą się ze sprzątaniem, taka rzeczywistość. Ale porządkując przeróżna szafki i pudła można znaleźć czasem coś ciekawego. I tak o to w rączki mi wpadły jedne z pierwszych koralikowych aniołków jakie kiedyś zrobiłam. Muszę się poważnie zastanowić czy te kulfoniki trafia na drzewko czy może znajdę chwilę na zrobienie nowych sensowniejszych. Bo aniołek na choince być musi.

Spotkało mnie też wielkie szczęście,dlatego mam wielką radochę. A wszystko to za sprawą Tiby5 od której dostałam cudną przesyłkę, zaledwie kilka godzin temu.
Jestem wprost zachwycona! Od dawna podziwiałam jakie cuda robi a teraz sama mam i.... jestem pod jeszcze większym wrażeniem jej talentu.
Bardzo dziekuję!

Dostarczono mi tez kilka książeczek do szybkiego przeczytania:
1. Joanna Chmielewska - Byczki w pomidorach
2. Ann Patchett - Belcanto
3. Jonathan Kellerman - Nad krawędzią
4. Jackie Collins - Kochankowie i gracze
5. Jodi Picoult - Tam gdzie ty
6. Mehmet Murat Somer - Zabójstwo Buziaczka
Coś polecacie na początek?

„Serce człowieka to nic więcej, jak zwyczajna półka, którą można obciążyć tylko do pewnego stopnia, bo w końcu coś musi z niej spaść i będzie trzeba pozbierać roztrzaskane szczątki.”
- Jodi Picoult

sobota, 15 grudnia 2012

66. Chłód od raju

Chłód od raju. Prawdziwa historia Hannah... - Jana Frey


"Hannah ma 15 lat i jest świadkiem Jehowy. Wcześniej czuła się bezpiecznie w swojej religijnej społeczności, teraz jednak chciałaby z niej wystąpić, by żyć tak jak jej rówieśnicy.
Hannah walczy o prawo wyboru, a dzięki wsparciu i miłości Paula postanawia uczynić pierwszy krok ku wolności, jakiej zaznają jej szkolni koledzy i koleżanki. Książka ta została napisana na podstawie długiego wywiadu autorki z bohaterką. W rezultacie powstał rzeczywisty i wstrząsający dokument. Jana Frey poruszyła w nim uniwersalny problem przynależności do wspólnot religijnych i tożsamości młodych ludzi, kształtującej się w burzliwym okresie dorastania."


Bardzo często wracam do książek tej autorki tak więc gdy w wyzwaniu Book-Trotter w grudniu mieliśmy sięgnąć po literaturę niemiecką chętnie sięgnęłam po książkę Jany Frey, której jeszcze nie czytałam.
Zamieszczony na okładce opis wystarczająco przedstawia temat: dorastanie, rodzina, poczucie wolności, granica między religijnością a fanatyzmem, manipulacja innymi, tolerancja, samotność, przyjaźń.
"Spotykamy się z Hannah w jej małym mieszkaniu na pod­daszu. Obok siedzi jej przyjaciel Paul, który towarzyszyć nam będzie we wszystkich rozmowach.
Bez niego nie umiałabym tego wszystkiego opowiedzieć - wyjaśnia, nerwowo mieszając herbatę w filiżance. - Gdyby nie Paul, to prawdopodobnie w ogóle bym tu nie siedziała - konty­nuuje po namyśle. - Gdyby nie on pewnie bym już dawno nie żyła...
W tym gronie spotykamy się przez następne tygodnie.
Są dni, kiedy Hannah potrafi opowiadać i opowiadać bez końca. Potem przerzuca zdjęcia z dzieciństwa, przechowywane w kartonowym pudełku, a nawet - od czasu do czasu - czyta na głos krótkie fragmenty swoich dzienników, prowadzonych do niedawna w ścisłej tajemnicy.
Kiedy indziej znowu milczy, jest smutna i zamyślona.
Dzisiaj nie dam rady - stwierdza, co zdarza się coraz czę­ściej, i wlepia smutne oczy w mój wydający ciche szmery dyk­tafon, nagrywający jej uparte milczenie.
W takie dni wychodzimy do kina albo do pobliskiej kawiar­ni, gramy w trivial pursuit lub scrabble.
Przez to twoja książka o tym, co mnie spotkało, może ni­gdy nie zostać ukończona - tłumaczy się potem nerwowo za każdym razem.
Ale w końcu przecież kiedyś powstanie.
Tak się stało zeszłego roku. Pewnego szarego, mglistego i dżdżystego listopadowego popołudnia siedziałyśmy u Han­nah, w jej niewielkim pokoju gościnnym, wśród sterty starych fotografii, dzienników i wilgotnych od płaczu chusteczek, kie­dy powiedziała, wzdychając: - Tak, to tyle...
Uśmiechnęłyśmy się do siebie, a następnego dnia zaczęłam spisywać jej historię."
W tym momencie zaczynamy poznawać historię Hannah, widzianą jej oczami, pełną emocji, często wzruszającą. Można by się doszukiwać niedoskonałości stylu, tempa akcji gdy raz wydaje nam się, że wszystko się zaczyna dłużyć, a innym razem biegnie za szybko. Jednak według mnie dodaje to autentyczności tej historii. Pamięć przecież nie jednakowo traktuje nasze wspomnienia. Czasem także te najcięższe chwile opowiada się najtrudniej. Może się wydawać, że praktyki religijne opisane w książce są za bardzo przerysowane, że tak naprawdę nie ma. Jeśli tak to było to korzystne dla wartości książki wstrząsając nas. Może jednak było tak naprawdę? Co nie znaczy, że w każdym zborze tak bywa. Może bohaterka, która była przecież dzieckiem, nastolatką zapamiętała wszystko w taki sposób? 

Wydawałoby się, że jest to książka dla młodzieży, tak jak całą seria Jany Frey. Napewno jest ona o młodzieży i jej problemach takich jak: uzależnienie, macierzyństwo, ucieczki z domu, poważne choroby zarówno ciała jak i umysłu. O ich przyczynach, walce z nimi, uczuciach. Przedstawione na podstawie przeżyć młodych ludzi, ale mogą one spotkać każdego. Pozwalają też zobaczyć świat nastoletnimi oczami, a czasem sami zdążyliśmy zapomnieć jak to było gdy mieliśmy po te kilkanaście lat.

W serii  tych niewielkich książek, takich na jeden wieczór, ukazały się m.in:
    Bez odwrotu    
Pokręcony świat
Powietrze na śniadanie
    Odlot na samo dno: Prawdziwa historia dziewczyny uzależnionej od narkotyków     
Oszaleć ze strachu: Historia Nory, pacjentki oddziału psychiatrycznego
    W ciemności: Prawdziwa historia Leonii
    W ślepym zaułku wolności: Dzieci ulicy
 Być piękną
    Nikomu ani słowa 

niedziela, 9 grudnia 2012

65. Pleciona

Obiecałam sobie, że na razie się nie skończy więc znów spróbowałam sobie popleść. Tym razem jednak chciałam spróbować wersji spiralnej. Nawet dość szybko udało mi się skojarzyć i zapamiętać jak to ma lecieć:
I po raz kolejny postawiłam na guzik. Z pętelką :)
Efekt bardzo mi się podoba, wygląda bardzo zwyczajnie ale cudownie się błyszczy.

Za oknem zima, coraz zimniej więc już staram się być miła dla moich naturalnych grzejników:



Stary monitor zajmuje miejsce żeby i dla mnie trochę zostało. Początki niskich temperatur nie zachęcają do dłuższych spacerów, a to jak widać rozleniwia troszkę moje zwierzaki. Nawet one wolą wygodną kanapę.



„Kto szuka, ten najczęściej coś znajduje, niestety czasem zgoła nie to, czego mu potrzeba.”   
 -  John Ronald Reuel Tolkien

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...