czwartek, 22 grudnia 2016

238. Grudniowa panienka

Uf zdązyłam, udało się. Już myślałam, że nie zdąże. Na nadmiar wolnego czasu jak zwyklę nie mogę narzekać. Ale jest! O to ostatania skrzydlata panienka z kalendarza:
Nasuwa wam świąteczne skojarzenia?
Tak więc korzystając z tej sposobności....
Z okazji nadchodzących narodzin Jezusa Chrystusa pragnę Wam życzyć tego co najlepsze. Rodzinnego kolędowania, magicznie spędzonego czasu, owocnego, szczęśliwego, pełnego miłości Nowego Roku.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

237. Różyczka

Swego czasu zaczęłam wyszywać różyczkę, któej wzór zamieszczony był w "Twórczych Inspiracjach" 3-4/2015. Niestety w natłoku zajęć wylądował na dnie szuflady, ale z okazji zbliżających się urodzin kogoś dla mnie ważnego wzięłam się za jego skończenie...
.... i wykorzystanie do kartki:
znalazłam się już u adresatki, więc spokojnie mogę ją zaprezentować.


sobota, 3 grudnia 2016

236. O kociakach i zaczytany listopad


W listopadzie miałam troszkę więcej czasu na czytanie. Tak więc zakończyłam ten miesiąc z 7 tytułami na koncie i 2537 stronami.
Zaczęłam od „Dobra dziewczyna. Morderstwa na Ostermalmie” Larsa Billa Lundholma. Moje ostatnie spotkania z literaturą skandynawską miały różny przebieg. Zdarzało mi się nawet porzucić pewne pozycje. Na szczęście tym razem nie dość, że przeczytałam do końca to jeszcze nie żałowałam, że po nią sięgnęłam. Jest to pierwsza część z cyklu Axel Hake, po takim początku pewnie sięgnę po kolejne tytuły. Idąc za ciosem postanowiłam jeszcze raz spróbować z Jo Nesbø. Poprzednie moje spotkanie z nim okazało się klęską, jednak „Człowieka nietoperza” przeczytałam choć nie mogę powiedzieć, żeby mi się podobał. W przypadku kryminałów muszę albo polubić detektywa, albo być bardzo zainteresowana fabułą. Detektywa nie polubiłam, wręcz odwrotnie, a sama akcja w mojej opinii za mało się koncentrowała na kryminalnej zagadce. Cóż... widać fanką Nesbø nie zostanę. By odpocząć od cięższych klimatów sięgnęłam po Katarzynę Michalak i jej „Ogród Kamili” i „Zacisze Gosi”, czyli dwie z trzech części Serii kwiatowej. Romantyczne babskie powieści, które lekko i przyjemnie się czyta i jak zwykle główną bohaterką jest naiwna marzycielka. Tym razem jednak pełno jest w niej tragicznych zwrotów akcji. Tak więc trochę się działo, a ja zamierzam sięgnąć po ostatnią część cyklu. Zbieg okoliczności” Katarzyny Pisarzewskiej pozytywnie mnie zaskoczył. Choć nie wiem jak powinnam sklasyfikować tę książkę. Ni to kryminał, ni powieść obyczajowa, ale wciąga. Akcja nie koncentruje się na morderstwie, raczej jakby dziwne wydarzenia, które miały miejsce w Gosztowie dały nam możliwość zapoznania się z jego mieszkańcami. Pozostając w kręgu polskich autorów sięgnęłam po „List z powstania” Anny Klejzerowicz. Wydawać by się mogło, że poruszy tematykę powstania warszawskiego i drugiej wojny światowej, mylnie. Fabuła opiera się na poszukiwaniach prowadzonych przez rodzinę zaginionej w czasie powstania Hani, działającej w Szarych Szeregach. W czasach powojennych i PRL-owskich przez siostrę zaginionej, potem – siostrzenicę. Akcja wciąga i zaskakuje, trudno się od niej oderwać. Ostatnią listopadową książką okazała się „Osaczona” Tess Gerritsen. Jej thrillery medyczne biorę w ciemno. Tym razem jest to powieść sensacyjna z wątkiem kryminalnym, a może raczej romans kryminalny? Jeśli dobrze zrozumiałam jedna z jej początkowych, można to zauważyć porównując ją z późniejszymi. Czyta się jednak przyjemnie, akcja mnie wciągnęła i co najważniejsze – nie domyśliłam się przed czasem kto zabił.


Coraz bardziej podobają mi się książeczki, które w bibliotece wypożycza sobie nasza 4latka. Tym razem postawiła na książkę „Kotek” z serii „Dbamy o nasze zwierzęta” wydawnictwa zielona Sowa. Idealna lektura poprzedzająca zakup lub przygarnięcie zwierzątka. Pięknie ilustrowana przedstawia dziecku różne aspekty posiadania w domu zwierzątka: prawidłowe zajmowanie się nim, potrzebne akcesoria, wizyty u weterynarza, czy nawet jak prawidłowo podnosić kotka.






Po tej lekturze w sklepie dojrzeliśmy album o kotkach z naklejkami (Naklejki edukacyjne. Koty wydawnictwa Jedność), a jakie dziecko nie kocha naklejek? Ja takiego nie znam. Zawiera wiele ciekawych informacji o kocich zwyczajach, rasach, pielęgnacji. Po wyklejeniu jest dobrym poradnikiem dla malucha.

poniedziałek, 28 listopada 2016

235. Różowy kociak

Trudno było oprzeć się mojej mamie prośbom wnuczki o różowego kota. Na szybko trzeba było jakieś stworzyć. Różowa włóczka szybko się znalazła, szydełko w dłoń i oto jest:
Doskonałym nie można go nazwać, ale jak na pierwszego kociaka wyszło dobrze. Mała zadowolona, znając ją na pewno poprosi o kolejnych kocich kolegów. A różowy był nawet w przedszkolu :)


wtorek, 8 listopada 2016

234. Cyklamen

Ponad rok temu dostałam od Teresy zestawik DMC Cyklamen. Bardzo szybko zabrałam się do niego, ale dopiero teraz przyozdobił szybką kartkę na imieniny.
To był mój pierwszy tak mały hafcik i muszę przyznać, że bardzo przyjemnie robi się takie maluszki. 

czwartek, 3 listopada 2016

233. Kolejna wróżka

Tym razem bardzo szybko powstała przedostatnia wróżka. Muszę przyznać, że tym razem mnie zauroczyła. Takie właśnie lubię. A jak wam się podoba?
Razem też fajnie się prezentują i już się nie mogę doczekać aż zobaczę je wszystkie.


poniedziałek, 31 października 2016

232. Październik i Różnimisie


Październik okazał się dla mnie łaskawszy w chwile poświęcone na czytanie. 6 książek dało mi 2205 przeczytanych stron. Tym razem nie trafiła mi się żadna męcząca pozycja i wszystko co zaczęłam czytać skończyłam.



Na pierwszy rzut poszło Magiczne miejsce Agnieszki Krawczyk. Taka nierealna powiastka, w której pracownik ministerstwa kupuje stary pałac gdzieś na tzw. końcu świata. Trafia w prawie, że utopijne miejsce, poznaje galerie przedziwnych postaci i zmienia swoje życie. Ot taka bajka, trzeba lubić takie klimaty. Jednak czytało się przyjemnie więc zapoluje w bibliotece na kolejny tom.

Joy Fielding w Martwej naturze tym razem zaskoczyła mnie opowiadając historię z punktu widzenia pogrążonej w śpiączce bohaterki. Słysząc co dzieje się wokół niej, dowiaduje się jacy naprawdę są jej najbliżsi, kto stał za zamachem na jej życie i że znów spróbuje. Zanim zaczęłam czytać nie byłam do końca przekonana do takiego pomysłu, jednak nie zawiodłam się. Czytało się świetnie.

Pozostając w kręgu moich sprawdzonych autorek z gatunku thriller/sensacja/kryminał sięgnęłam po Trzecią ofiarę Lisy Gardner. W szkole podstawowej w małym miasteczku dochodzi do strzelaniny. Wątki kryminalne, psychologiczne i romansowe świetnie się splatały tworząc ciekawą i wciągającą akcje.

Kolejnym takim pewniakiem jest dla mnie Karin Slaughter. Jej Moje śliczne na długo przykuły mnie do lektury. Świetny thriller z bardzo dobrze podbudowana psychologicznie, naprawdę godny polecenia. Akcja filmu zbudowana jest wokół zaginięcia młodych dziewczyn i nagrań tortur, gwałtów i morderstw dokonanych. Jest nieprzewidywalna, zaskakująca, mocna.

By odpocząć od okrucieństw sięgnęłam po Za oknem cukierni Sarah-Kate Lynch. Akcja tej historii toczy się w malowniczej Toskanii, do której wyrusza Lily by zmierzyć się ze swoim mężem i jego drugą rodziną. Napotyka na swojej drodze gang staruszek mających swoją misję. Tak więc znów bajka dla dorosłych dziewczynek.

Ostatnią przeczytaną w październiku książką okazał się być Złodziej cieni. Marc Levy to jeden z tych autorów, po których sięgam w ciemno i nigdy jeszcze się nie rozczarowałam. Przeczytałam ją za jednym zamachem, najpierw nie mogąc się od niej oderwać, potem, żałując że to już koniec. Bohater potrafi kraść innym cienie i rozmawiać z nimi. Zdradzają mu różne tajemnice, a on stara się pomóc ich właścicielom. To magiczny wątek akcji, który nie każdemu może przypaść do gustu. Pomyślcie, że to niezwykłą intuicja, wrażliwość bohatera, dzięki której potrafi odgadnąć bolączki innych i zaczytajcie się tak jaj ja w historii młodego chłopca, a później studenta medycyny. Jego życiu przepełnionym tęsknotą i miłością.



Nasza mała ma już od roku swoją kartę w bibliotece i sama wypożycza sobie książki. Miałam jakieś 8-9 lat gdy zostałam zapisana do biblioteki, ona 3. Ale te czasy się zmieniają ;) Obserwując jej wybory dochodzę do wniosku, że dzieci są naprawdę zaskakujące. Młoda wybrała sobie książeczkę, która nigdy by mi nie przyszła na myśl - Różnimisie Agaty Królak.



Bez ładnych ilustracji, wesołych kolorów, poza tematyką (akurat chcieliśmy poruszyć z nią temat przeciwieństw) nie znalazłam nic w niej co by mi się podobało. Ale przecież to nie mi miało tylko jej. Wbrew moim obawom do książeczki często zaglądała pozostawiając mnie w zdumieniu i zaciekawieniu czym jeszcze mnie zaskoczy w kwestii książkowych wyborów.

poniedziałek, 24 października 2016

231. Serweta

Moje efekty szydełkowe dalej są marne, ale za to moja kochana mama  coraz bardziej sobie przypomina jak to leciało.
W efekcie powstała serweta, którą już zamówiłam do swojego pokoju. Taka zgaszona zieleń idealnie będzie mi pasować.

A skąd wzór? Mama gdzieś taką widziała i spodobała się jej :) Kiedy ja będę tak umieć? Zapewne nie prędko.


poniedziałek, 17 października 2016

230. Halloweenowa wróżka?

Jak się okazało następna wróżka podobała mi się najmniej. Ten brak skrzydełek, nawiązania do Halloween... nie urzekło mnie. Ale cóż, musiała dołączyć do swoich koleżanek.
 Zostały jeszcze dwie, a potem szycie całości. Już mam faworytki, które podobają mi się najbardziej/
 

sobota, 15 października 2016

229. Wrzesień z książkami

Wrzesień znów nie był dla mnie łaskawy w kwestii czytelniczej. Spore zamieszanie w rodzinie doprowadziło do tego, że choć książkę miałam ze sobą cały czas nie było okazji lub sił, żeby do niej zajrzeć. Tak więc mogę się pochwalić tylko czterema przeczytanymi pozycjami i 1434 stronami.

Zaczęło się lekko, babsko i przewidywanie czyli Kandydat na ojca
Susan Elizabeth Phillips. Po czym sięgnęłam po Kości zaginionych
Kathy Reichs z cyklu Temperance Brennan. Tak, tej znanej z serialu Kości, powstał on właśnie na podstawie tego cyklu. Na podstawie, więc więcej można znaleźć różnic niż podobieństw na plus w kierunku książki. Literaccy bohaterowie są bardziej ludzcy, a zagadki kryminalne nie do rozwiązania w półgodzinnym odcinku. Pozycja dla lubiących kryminały, nawet jeśli serial im nie przypadł do gustu.
Pozostając w tym gatunku przeczytałam Ostatni, który umrze
Tess Gerritsen. Ta autorka to dla mnie pewnik dobrej lektury. Nie pamiętam tytułu z jej dorobku, który by mnie zawiódł, dlatego polecam ją. Akcja mnie zaciekawiła choć...spodziewałam się całkiem innej! Więc tym bardziej na plus.
Syn Jo Nesbø okazał się dla mnie tym raze3m nie do przejścia. Doszłam do 51 strony i powiedziałam dość. Może kiedyś spróbuję do niej wrócić, ale na razie zraziłam się.
Ostatnią przeczytaną książka we wrześniu okazała się Ciarki Julie Garwood . Niby jakaś sensacja, ale spokojnie można by było podpiąć ją pod romans z dreszczykiem. Bez fajerwerków ale dobrze się czyta. Taka niewymagająca lektura.

Miałam nadzieję, że październik będzie owocniejszy w lektury, ale jak na razie nic tego nie zapowiada choć deszczowa pogoda powinna temu sprzyjać.

czwartek, 29 września 2016

228. Literka D

Obok wróżek zaczęłam też inny projekcik. W związku z tym powstała już literka D.
Muszę przyznać, że odkąd zobaczyłam ten alfabet (Le grand ABC <Jolis Toutous>  à broder au point de croix) po prostu musiałam  go gdzieś kiedyś użyć. Literka i kokardka w porównaniu do oryginału nabrała koloru.  

piątek, 23 września 2016

227. Wrześniowa wróżka

Oto następna wróżka, przyniosła ze sobą jesienną pogodę.
 Lubię gdy jesień jest ciepła i kolorowa, taka złota polska. A dzięki naszej małej na nowo poznaje jej uroki- zbieranie kasztanów, żołędzi i liści,
 Jak widać brakuje jeszcze trzech, korci mnie żeby się już nimi zająć, ale najpierw powstanie część innej pracy.

czwartek, 15 września 2016

226. Sierpień w książkach

Dawno mnie tu nie było, niestety różne zawirowania życiowe i rodzinne skutecznie zajmowały mój czas. Jak na razie nie zapowiadają się też żadne zmiany na lepsze. 

Na szczęście w sierpniu udało mi się przeczytać kilka pozycji:
* Tam, gdzie nie sięga już cień Hanna Kowalska
Młoda dziewczyna wraca w domowe strony by w obliczu umierającej ciotki zmierzyć się ze swoją przeszłością. Skomplikowane relacje międzyludzkie, tajemnice pochodzenia, radzenie sobie z demonami przeszłości to nie wszystko co można znaleźć w tej opowieści. I choć o umieraniu czytać nie lubię wciągnęła mnie ta zawikłana historia Inki.
* Szczęście w cichą noc Anna Ficner-Ogonowska
Idealna pozycja dla tych, którzy chcą na nowo zakochać się w atmosferze Bożego Narodzenia. Obok ciepłej historii o świątecznych przygotowaniach w pewnej sympatycznej rodzinie, której nie ominęły tragedie, dostajemy sporą porcję tradycji, świątecznych zwyczajów, ale także i ich pochodzenia. Plus kilka przepisów na potrawy z wigilijnego stołu.
* Klątwa pierścienia Cathy Maxwell
Nadeszła ta chwila, w której muszę się przyznać do przeczytania romansu historycznego. Nie żebym taki gatunek potępiała, po prostu nudzi mnie ich przewidywalność. Fabuły bez problemu można się domyślić, zazwyczaj bywa tak – ona piękna i biedna, on wysoko postawiony, przystojny i mroczny ratuje ją z opresji.
* Bliżej słońca Richard Paul Evans
Zdecydowanie jest to mój faworyt sierpnia. Evans zazwyczaj mnie oczarowywał swoimi powieściami, jednak tym razem przeszedł samego siebie. Wydana została także pod tytułem „Słonecznik”. Porzucona na tydzień przed ślubem Christine udaje się do Peru by jako wolontariuszka pomagać w sierocińcu prowadzonym przez lekarza, któremu los także pokrzyżował wszystkie plany. Pięknie napisana opowieść o tym że „Aby lżej nam było dźwigać własne brzemię, lepiej jest wziąć na siebie cudze.”
* Droga do domu Bobbie Pyron
Taka nowa, współcześniejsza wersja „Lassie wróć”. A że los biednych zwierzątek nie jest mi obojętny cóż... wzruszyłam się.
* Krew na śniegu Jo Nesbø
Spodziewałam się czegoś lepszego. Czyta się szybko, ale tylko ze względu na jej niewielkie rozmiary, zaledwie 160 stron. Fabuła mało odkrywcza, ale miała potencjał, gdyby tylko została poprowadzona głębiej. Bohater, dość specyficzny płatny zabójca zakochuje się w swojej ofierze.
* Grey E L James
Przeczytałam poprzednie części cyklu więc skoro miałam sposobność zapoznania się i z tą – poświęciłam jej kilka wieczorów. Jeśli nie spodobały ci się poprzednie części nie sięgaj po tę. Wielbiciele cyklu na pewno zachwycą się i tą częścią, tylko czy jest czym? Ta sama historia tylko opowiedziana z perspektywy Greya od razu zapowiada nudę, czyta się prawie to samo. Może by się ten pomysł sprawdził w pierwszej części pokazując obie perspektywy jednak jako osobna książka nic nie wnosi, a tylko powtarza.

niedziela, 21 sierpnia 2016

225. Sierpniowa panienka

Sierpniową wróżkę skończyłam kilka dni, ale dopiero teraz udało mi się znaleźć chwilę na pokazanie jej. dobrze się składa - dzisiaj spędziłam dzień nad wodą, jak już kilka w tym miesiącu, więc ta panienka świetnie wpisuje mi się w sierpień. A wam?
 Jak widać znów zmieniłam kolory. 
Jest już osiem wróżek i 2/3 pacy za mną. Oto dotychczasowe razem:
 

środa, 10 sierpnia 2016

224. Zaczytany lipiec

W lipcu trochę udało mi się poczytać. Wyszło siedem książek, w sumie 2317 przeczytanych stron.
By dobrze wystartować zaczęłam od pewnika: - Central Park Guillaume Musso .Kto śledzi utaj moje czytelnicze postępy ten wie, że Musso to jeden z moich ulubionych autorów, po którego książki sięgam w ciemno. Zawsze mnie zaciekawią i wciągną na kilka ładnych godzin. Tą pozycją zachwyciła się nawet moja przyjaciółka, a w sprawie lektur jest ona wybredną osobą. Powieści Richarda Paul Evans'a również zaliczałam do tych branych w ciemno. Jednak tym razem Zimowe sny troszkę mnie zawiodły. Zazwyczaj są to ciepłe opowieści, pełne pozytywnej energii, ale także skłaniające do przemyśleń. Tym razem zaczęło się tak samo, jednak im bliżej końca tym wkradała się naiwność, a wręcz banalność. Podobno pisana była w czasie podroży autora po Polsce, a ja się dziwiłam skąd tam te polskie wątki jak np. żurek czy pierogi. I tak o to nadszedł ten dzień gdy przeczytałam ostatnią z dostępnych w Polsce części Bractwa Czarnego Sztyletu – Sidła namiętności J.R Ward. Gdyby było więcej części pewnie bym je czytała, ale skoro nie ma to płakać nie będę. Bardzo podobało mi się inne spojrzenie na tematykę wampirów choć same książki były dość specyficzne – pełne scen seksu jak i brutalnych walk. Następnie sięgnęłam po kryminał Anne Holt Błogosławieni, którzy pragną... Zazwyczaj nie potrafię się odnaleźć w książkach skandynawskich autorów. Na szczęście zdarzają się wyjątki, Anne Holt jest jednym z nich. Ciekawa zagadka kryminalna, bohaterowie, których mogę polubić, przyjemny styl i nieprzewidywalność akcji – ja się nie domyśliłam kto zabija. Dlatego jestem na tak. Fanaberie Jolanty Wrońskiej skusiły mnie okładką, nie miałam wtedy za wiele czasu w bibliotece, a coś trzeba było wybrać. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale na takiej mi nie szczególnie zależy. W końcu książki mają mi pomóc się zrelaksować, odciąć od codziennych zmartwień. Ta się do tego nadaje. Miłosne i biznesowe problemy Klary, które rozwiązują jej dzieci okazały się dla mnie odpowiednią lekturą do hamaka. Spotkaliście się z takimi książkami, które wam się nie podobają za bardzo, a jednak nie potraficie przestać ich czytać? Tak miałam w przypadku Dziennika panny służącej Octave Mirbeau. Celestyna, młoda zadziorna służąca z Paryża rozpoczynając pracę na prowincji decyduję się w swoim pamiętniku opisywać swoje perypetie ośmieszając przy tym swoich dawnych państwa, jak i odsłaniając ich przywary i dziwne zachowania. Na podstawie tej powieści powstał film, pod tym samym tytułem, kto wie może skuszę się na jego obejrzenie. . Nie oddam dzieci! Katarzyny Michalak doprowadził mnie do łez, zaszkliły się one w moich oczach. Autorka przyzwyczaiła mnie do lekkich zabawnych historyjek o spełnianiu marzeń i szukaniu miłości, jednak tym razem poruszyła poważniejszy temat. W wypadku ginie żona i synek młodego lekarza. Jego rozpacz i poczucie winy doprowadzają do sytuacji, w której musi walczyć o swoje dzieci. Rozumiem, że wielu może się ona nie podobać, ale ja ją przeczytałam za jednym zamachem i ze łzami w oczach.

W ogrodzie też trochę się dzieje, jest kolorowo. Zaplątało się nawet zdjęcie z polnymi kwiatkami.

środa, 27 lipca 2016

223. Chleb z dżemem

W ramach mojej pracy nad Tea Time doszedł kolejny element - Jam & bread.
Tak więc został już tylko ostatni rządek. Muszę przyznać, że wyszywa się je bardzo przyjemnie i bezproblemowo.

Wczoraj dotarła do mnie przesyłka od Marchewkowych Myśli, dzięki której będę mogła szkolić swój angielski nie tylko przed komputerem :)
 Bardzo dziękuję jeszcze raz :D 


Dziś i wczoraj już nawet zajęłam się kilkoma artykułami. W końcu od kilku dni jestem starsza, a moim postanowieniem na ten rok jest szkolenie się.

czwartek, 21 lipca 2016

222. Lipcowa wróżka

Lipcowa wróżka już powstała:
Tym razem troszkę odebrałam jej koloru. Ale tak mi się środek lata kojarzy, z jasnymi ubrankami i bardzo kolorowymi kwiatami. A podobną sukieneczkę ma właśnie nasza księżniczka więc było w sam raz :)
Oto więc siedem małych wróżek. Jest uroczo i kolorowo.

wtorek, 12 lipca 2016

221. Czerwiec z książkami i kwiatami

Uff, w końcu się udało się znaleźć czas by tu zajrzeć.

W ogrodzie w czerwcu pojawiło się kilka nowych kwiatów. Dalej jest kolorowo. Do składanki załapał się także nasz doniczkowy hibiskus.

Niestety dalej z czytaniem jakoś mi nie po drodze. W czerwcu udało mi się przeczytać tylko 3, w sumie 794 strony. Sama nie wiem gdzie mi ten czas ucieka, a myślałam, że w lecie będzie więcej szans na zagłębiania się w ciekawa lekturę.
Pierwszą z przeczytanych przeze mnie w czerwcu książek była „Księżycowa przysięga” J.R Ward. Czyli dziesiąta część „Bractwa Czarnego Sztyletu” i historia kolejnego z wojownika i jego siostry.
Drugą książką była „Ostatnią kartą jest śmierć” Anny Klejzerowicz czyli kryminał na wesoło. Była dziennikarka marzy o otworzeniu agencji detektywistycznej dlatego też, stara się rozwiązać zagadkę śmierci wróżki Semiramidy. Trochę zagadki, trochę romansu, trochę humoru dają w sumie przyjemne czytadełko w sam raz na lato.
Gdybyś wiedziała” Mary Higgins Clark była ostatnią czerwcową książką, którą udało mi się skończyć zanim zajęliśmy się przygotowaniami do chrzcin. Kryminały Clark zawsze biorę w ciemno i tylko żałuje, że tych, których nie przeczytałam pozostało nie wiele. Najwyżej zacznę czytać je jeszcze raz. Tym razem do rozwikłania mamy aż dwie kryminalne zagadki. Laurie jest producentką programu, w którym rozwiązane mają zostać zbrodnie sprzed lat. Jako pierwsze – niewyjaśnione morderstwo żony bogacza. Do posiadłości wracają wszyscy obecni tamtej nocy, tymczasem do akcji powraca także zabójca męża Laurie. Zawsze polecam te babskie kryminały.

Podsumowując te pół roku mam na swoim czytelniczym koncie 37 książek.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

220. Kolorowe ptaszki

Wczoraj skończyłam wyszywać kolorowe ptaszki, jestem zauroczona ich kolorystyką. Dzisiaj zostały zagospodarowane i obfotografowane.

Zestaw „Ozdoba Wiosenna – kolorowe ptaszki” (Orchidea art. 7642) trafił do mnie od Kokardki.pl w ramach kolejnej edycji Klubu Testerów Kokardki. Paczka z wybranym zestawem trafiła do mnie bardzo szybko i od razu musiałam do niej zajrzeć, choć wiedziałam co musi się w niej znajdować:
kanwa plastikowa, igła, schemat graficzny, mulina w organizerach.
Nie mogłam się doczekać rozpoczęcia pracy więc po trochu z doskoku stawiałam po kilka krzyżyków.
Kanwa plastikowa to dla mnie coś wspaniałego. Poza oczywistymi walorami jak możliwość wycinania, brak strzępienia,wykorzystanie do przeróżnych zawieszek itp. gwarantuje idealnie różne krzyżyki, sztywność w czasie pracy, ale i giętkość dzięki czemu dobrze układa się w dłoni, Jest to dla mnie bardzo ważne. W pracy na zwykłej, materiałowej kanwie jest mi potrzebny tamborek, bez niego haftowanie zamiast sprawiać przyjemność męczy mnie. Nitka idealnie się naciąga, ewentualne wypruwanie gdy trafi się pomyłka nie zostawia śladów. Przez to zdecydowałam się polecać takie arkusze kanwy wszystkim, którzy mają ochotę rozpocząć swoją przygodę z haftem krzyżykowym. Tak wychwalam plastikową kanwę ale muszę zaznaczyć, że początki miałam trudne – haftując wbijam igłę za jednym zamachem w dwie dziurki, tam gdzie wchodzi pod spód i ze spodu na wierzch. Ta kanwa nie daje takiej możliwości, musiałam się więc na nowo przyzwyczajać do haftowania dwoma ruchami. Ale dla zalet tej kanwy warto.
Jak się okazało zestaw wykorzystuję mulinę DMC. Kolorów jest 25 na dwóch organizerach i tu mój minusik – polecałabym robić je z czegoś grubszego – ten częściej używany zdążył mi się uszkodzić i to przy samym wyciąganiu nitki. Na szczęście niczym to nie przeszkadzało w dalszej pracy. Nitki na pewno starczy. Zanim zakupiłam pierwszy zestaw do haftu miałam obawy, a co jak mi zabraknie danego koloru? Pozostało mi sporo, więc nawet w przypadku pomyłek nie powinno być z tym problemu.
Do schematów graficznych każdy ma inne podejście, jedni lubią symbole, inni kolory, a jeszcze część – razem symbole i kolory. Schemat z zestawu ma symbole, podział na kwadraty co 10, zaznaczenie środków wzorów i linii późniejszego cięcia kanwy. Jest duży i czytelny. Z jednej strony mamy schemat samych krzyżyków, a z drugiej symbole i linie prowadzenia konturów. Ze względu na dużą wielkość niektórych symboli względem kratki w pewnych miejscach zlewały się one z liniami konturów i musiałam zerknąć na obrazek z okładki. Nie zaszkodziłoby więc zaznaczanie konturów innym kolorem, ot takie ułatwienie. Wzory wszystkich obrazków znajdują się na jednej stronie, schemat nie jest dzielony co pozwala zorientować się w rozmieszczeniu poszczególnych obrazków na arkuszu kanwy – na pewno jej wystarczy nawet jeśli się o kilka krzyżyków pomylimy i przesuniemy go. Jednak przez to operujemy wielką płachtą papieru, bodajże wielkości A3. Żeby lepiej widzieć wyszywany właśnie fragment zginałam ten arkusz na rożne strony. Nie byłoby więc źle gdyby kanwa już podzielona była na 4 kawałki, a i schemat graficzny mógłby być wtedy na mniejszych czy/i oddzielnych kartkach. Pamiętając jednak, że zestaw przygotowany jest na jednokrotne wyszycie – pomięty schemat graficzny nie stanowi problemu.
Schemat zawierał również instrukcję w rożnych językach, także po polsku.     W stosunku do niej mam mieszane uczucia. Wyszywać umiem więc informacje typu – zaczynać od środka motywu, najpierw półkrzyki, potem ścieg kryjący czy krzyżyki w jedną stronę po wyszyciu prasować na lewej stronie – nie są mi potrzebne. Natomiast dla początkujących powinno być więcej informacji. Więcej problemów niż stawianie krzyżyków sprawia im np. bez supełkowe zaczynanie nitki i kończenie jej.
Ptaszki są bardzo kolorowe i radosne. Wiem, że niektórzy bardzo nie lubią wyszywać backstitch'y dlatego te wzory powinny się spodobać i im. Nawet bez konturów obrazki wyszły bardzo wyraźne.
Muszę przyznać, że moją pierwszą myślą na widok konturów było ojeju, jakie kwadratowe! W przypadku tych wzorów przekonałam się i do nich. Wszystko dlatego że te ptaszki są niezwykle urocze:
Nadają się i jako wiosenna ozdoba (jak wskazuje ich nazwa), ale także jako ozdoba dziecięcych pokoików, czy na walentynki z uwagi na te serduszka. Bardzo obawiałam się wycinania, które okazało się banalne i nie powinno sprawić problemów. Oryginalnie powinny z nich powstać zawieszki. Tak też po podklejeniu tyłu filcem wykorzystałam jeden z nich, natomiast drugi został doniczkową ozdobą na tzw. piku ozdabiając nasz kosz z roślinkami:
Ptaszek z kokardą trafił na kartkę. Będzie w sam raz na urodziny pewnej „ptaszyny”, a ostatni zyskał filcowy tył oraz wstążeczki i został zakładką:
Jak widać zastosowań może być wiele. Cena zestawu w Kokardka.pl to 29,90zł i jak dla mnie jest odpowiednia. Sam arkusz kanwy kosztuje około 9zł, a do tego 25 różnych kolorów mulin oraz schemat. Według mnie warto więc polecam.
Za możliwość przetestowania zestawu dziękuję sklepowi Kokardka.pl

środa, 15 czerwca 2016

219. Wróżka czerwcowa

Powstała już wróżka przypadająca na ten miesiąc. Nikogo zdziwić nie powinno, że jej atrybutem okazały się truskawki. U nie ciągle królują na stole. Jeszcze nam się nie przejadły i nie zapowiada się by szybko to nastąpiło. Już prędzej owoce te przestaną być dostępne na każdym rogu.
 Razem podobają mi się co raz bardziej  choć i każda z osobna potrafi skraść serducho :)
Jak widać miejsce na kolejną już w przygotowaniu.

wtorek, 7 czerwca 2016

218. A w maju....

Nasz ogród w maju znów nabrał kolorów.

Maj i książki w tym roku nie szły ze sobą w parze tak więc na koncie mam ich tylko cztery i zaledwie 1314 stron. Słabo ale liczę na poprawę choć jak na razie jest tyle innych rzeczy do zrobienia, a wieczorami jestem tak zmęczona, że czytanie odpada. Też tak macie?

Muchachas. Tom 2 - Katherine Pancol
Przeczytałam tom pierwszy i choć nie powalił mnie na kolana postanowiłam przeczytać i drugi. Grono bohaterów to samo, ale fabuła skupia się w większości na innej bohaterce. Gdzie ty zapowiadana dynamiczna akcja? Gdzie ten humor? Nie wiem, edług mnie na pewno nie w tej książce. Wynudziłam się, zraziłam się tak, że przez ponad tydzień nie przeczytałam nic. Tak więc po tom trzeci na pewno nie sięgnę.

Wrócę po Ciebie - Guillaume Musso
Po takim początku musiałam sięgnąć po coś sprawdzonego. Musso dla mnie takim autorem jest. Biorę go w ciemno i w ciemno też polecam. To nigdy nie są zwyczajne banalne historie. Potrafi zaskoczyć, wstrząsnąć, wzruszyć i dać do myślenia. Tym razem stworzył świetną opowieść w stylu Efektu motyla czy Dnia świstaka ze świetnym rezultatem.

Ślad Patricia - Cornwell
Przyszła pora na thriller także sprawdzonego autora. To jednak z części cyklu, którego bohaterką jest doktor medycyny sądowej Kay Scarpetta. Czytanie po kolei nie jest wymagane. Jest to mój osobisty klasyk tego gatunku więc miłośnikom takich klimatów polecam. Czasem jest to realniejsze spojrzenie na kryminalistykę niż w przypadku serialowych CSI.

Całuję. Mama - Monika Orłowska
Książka warta przeczytania choć długo nie mogłam dać jej szansy. Wydawała się smutna i przygnębiająca - trzy siostry porządkują mieszkania niedawno zmarłej matki. Jednak akcja skupia się nie na ich bólu, ale przeżywaniu dawnych chwil, odkopywaniu wspomnień przy okazji zgłębiania szaf, pudeł czy piwnic. Daje to okazję do uporządkowania wzajemnych relacji i sklejenia rozbitej rodziny.

środa, 18 maja 2016

217. Majowa panienka

Prosto z pod igły majowa wróżka. 
 Troszkę nasyciłam kolorem jej ubranko. Widać wzięło mnie na kolory :) Te kwiaty dookoła tak na mnie działają, a i na obrazku też ich nie zabrakło. Maj dzięki m/in. bzom jest bardzo kwitnący ostatnio.
Dołączyła do swoich koleżanek, a lada dzień zabiorę się za czerwcową.

poniedziałek, 16 maja 2016

216. Piłkarzyk Michał

Piłkarz doczekał się prezentacji. Od kiedy zobaczyłam ten wzorek miałam wielką ochotę na wyhaftowanie go.
 
Na szczęście nadarzyła się taka okazja. Wujek Michałka, zagorzały kibic piłki nożnej poprosił o niego.
 Muszę przyznać, że dalej bardzo mi się podoba i chętnie znów bym go wyszyła.

wtorek, 3 maja 2016

215. Kwiaty i książki w kwietniu

Ostatnio ciągle zachwycam się kwiatami. A jest czym bo sporo teraz u nas kwitnie. O to niektóre z nich:

Pod względem czytelniczym kwiecień mi dopisał. 8 książek, razem 2768 stron. Czyli dobry wynik. 


Wśród nich znalazła się „Pozwolę ci odejść” Clare Mackintosh. Polecam, polecam, polecam. Świetnie skonstruowana i wciągająca historia kobiety, która po śmiertelnym potrąceniu dziecka ucieka do małej miejscowości gdzieś w Walii. Ale czy na pewno?
Przeczytałam tom pierwszy „Muchachas” Katherine Pancol. Zapoznajemy się w niej z historiami kilku kobiet, a co dalej? Okaże się w kolejnej części dlatego ciężko w tej chwili jest mi ją jakoś ocenić po taki „liźnięciu”. Zamierzam jednak sięgnąć po kolejną z trzech części więc zła nie była.
Nicholas Sparks w „Najdłuższej podróży” nie rzucił mnie na kolana jak mu się to do tej pory zdarzało. Tym razem przewidywalna i trochę banalna historia, ale cały warsztat literacki dalej bez zarzutu. Na podstawie książki powstał film o tym samym tytule:
Już w zwiastunie widzę kilka rozbieżności i teraz mam jeszcze większą ochotę obejrzeć go.
Prawie idealnie” Julie Ortolon to lekkie babskie czytadło. Pierwsza z trzech opowieści o przyjaciółkach, które zostały użyte jako przykłady w bestsellerowym poradniku ich dawnej przyjaciółki. Oburzone postanawiają założyć się i zmierzyć ze swoimi strachami wykonując narzucone zadanie. W każdej części zmierza się z nim kolejna z nich. Kiedyś, bodajże jakieś 2 lata temu przeczytałam część drugą. Teraz naszła pora na pierwszą. Ale jak się okazało, w tym przypadku nie zachowanie kolejności nie zaszkodziło. Jej czytanie naprawdę odpręża, a i między wierszami można odkryć trochę.
Jak tylko w ręce wpadnie mi coś czego jeszcze nie czytałam lub czytałam, a zapomniałam autorstwa Mary Higgins Clark biorę bez zastanawiania. Te jak je nazywam babskie kryminały podobają mi się od lat. Czemu babskie? Nie zawierają brutalnych czy wstrząsających opisów i masy ofiar, za to skupiają się na bohaterce i rozwiązaniu zagadki – co się stało, kto i dlaczego zabił. Owszem, jakiś wątek miłosny też się w nich zazwyczaj pojawia, ale nie na nim skupia się akcja. Tym razem miałam tę przyjemność i przeczytałam „Zaginiony rękopis”. Oczywiście polecam tym, którzy takie klimaty lubią.
Kolejną przeczytaną przeze mnie w kwietniu pozycją była „Droga przeznaczenia” J.R Ward, czyli dziewiąta część cyklu Bractwo Czarnego Sztyletu. Jak się okazało polskie części nie równają się oryginalnym. U nas kilka pozycji podzielono na dwie części. Tak więc dalej czytam o wampirach.
Salonowe życie” Ireny Matuszkiewicz miałam to przeczytałam. Tylko, że bardziej z rozpędu niż z czytelniczej przyjemności. Grupa bohaterów, cud kosmetyk i mało sensowna akcja zamiast zapowiadanych „koszmarnych przeżyć”. Rozczarowałam się.
Na szczęście „Prawdziwe morderstwa” Charlaine Harris zapewniły mi bardzo dobrą rozrywkę. Jest to pierwsza część nowej serii autorki „Czystej krwi”. Tym razem bez wampirów i tym podobnych. Cykl „Aurora Teagarden” składa się z ośmiu kryminałów. Po pierwszej części jestem na tak.
A jak Wam się czytało w kwietniu?

sobota, 16 kwietnia 2016

214. Kwietniowa wróżka

Kwietniowa wróżka okazała się być deszczowa. I taką też miałam do niedawna pogodę. Ale może skoro jest już skończona to będzie odganiać nadmiar deszczu? 
 Bardzo mi się podoba. Tak więc pierwszy rząd kalendarza został skończony:
 4 wróżki już są i pora na kolejne.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...