W
listopadzie miałam troszkę więcej czasu na czytanie. Tak więc
zakończyłam ten miesiąc z 7 tytułami na koncie i 2537 stronami.
Zaczęłam
od „Dobra dziewczyna. Morderstwa na Ostermalmie” Larsa Billa
Lundholma. Moje ostatnie spotkania z literaturą skandynawską miały
różny przebieg. Zdarzało mi się nawet porzucić pewne pozycje. Na
szczęście tym razem nie dość, że przeczytałam do końca to
jeszcze nie żałowałam, że po nią sięgnęłam. Jest to pierwsza
część z cyklu Axel Hake, po takim początku pewnie sięgnę po
kolejne tytuły. Idąc
za ciosem postanowiłam jeszcze raz spróbować z Jo Nesbø.
Poprzednie moje spotkanie z nim okazało się klęską, jednak
„Człowieka nietoperza” przeczytałam choć nie mogę powiedzieć,
żeby mi się podobał. W przypadku kryminałów muszę albo polubić
detektywa, albo być bardzo zainteresowana fabułą. Detektywa nie
polubiłam, wręcz odwrotnie, a sama akcja w mojej opinii za mało
się koncentrowała na kryminalnej zagadce. Cóż... widać fanką
Nesbø nie zostanę. By
odpocząć od cięższych klimatów sięgnęłam po Katarzynę
Michalak i jej „Ogród Kamili” i „Zacisze Gosi”, czyli dwie z
trzech części Serii kwiatowej. Romantyczne babskie powieści, które
lekko i przyjemnie się czyta i jak zwykle główną bohaterką jest
naiwna marzycielka. Tym razem jednak pełno jest w niej tragicznych
zwrotów akcji. Tak więc trochę się działo, a ja zamierzam
sięgnąć po ostatnią część cyklu. „Zbieg
okoliczności” Katarzyny Pisarzewskiej pozytywnie mnie zaskoczył.
Choć nie wiem jak powinnam sklasyfikować tę książkę. Ni to
kryminał, ni powieść obyczajowa, ale wciąga. Akcja nie
koncentruje się na morderstwie, raczej jakby dziwne wydarzenia,
które miały miejsce w Gosztowie dały nam możliwość zapoznania
się z jego mieszkańcami. Pozostając
w kręgu polskich autorów sięgnęłam po „List z powstania”
Anny Klejzerowicz. Wydawać by się mogło, że poruszy tematykę
powstania warszawskiego i drugiej wojny światowej, mylnie. Fabuła
opiera się na poszukiwaniach prowadzonych przez rodzinę zaginionej
w czasie powstania Hani, działającej w Szarych Szeregach. W czasach
powojennych i PRL-owskich przez siostrę zaginionej, potem –
siostrzenicę. Akcja wciąga i zaskakuje, trudno się od niej
oderwać. Ostatnią
listopadową książką okazała się „Osaczona” Tess Gerritsen.
Jej thrillery medyczne biorę w ciemno. Tym razem jest to powieść
sensacyjna z wątkiem kryminalnym, a może raczej romans kryminalny?
Jeśli dobrze zrozumiałam jedna z jej początkowych, można to
zauważyć porównując ją z późniejszymi. Czyta się jednak
przyjemnie, akcja mnie wciągnęła i co najważniejsze – nie
domyśliłam się przed czasem kto zabił.
Coraz
bardziej podobają mi się książeczki, które w bibliotece
wypożycza sobie nasza 4latka. Tym razem postawiła na książkę
„Kotek” z serii „Dbamy o nasze zwierzęta” wydawnictwa
zielona Sowa. Idealna lektura poprzedzająca zakup lub przygarnięcie
zwierzątka. Pięknie ilustrowana przedstawia dziecku różne aspekty
posiadania w domu zwierzątka: prawidłowe zajmowanie się nim,
potrzebne akcesoria, wizyty u weterynarza, czy nawet jak prawidłowo
podnosić kotka.
Po
tej lekturze w sklepie dojrzeliśmy album o kotkach z naklejkami
(Naklejki edukacyjne. Koty wydawnictwa Jedność), a jakie dziecko
nie kocha naklejek? Ja takiego nie znam. Zawiera wiele ciekawych
informacji o kocich zwyczajach, rasach, pielęgnacji. Po wyklejeniu
jest dobrym poradnikiem dla malucha.
nasze też lubią takie książeczki :)
OdpowiedzUsuńgratuluję, 7 to dobry wynik. Widziałam z te serii także pieski od Zielonej Sowy
OdpowiedzUsuńdzięki z ainformację, w sklepie czy w naszej bibliotece?
Usuńw II filii, możesz sprawdzić w katalogu online czy jest dostępna
UsuńSprawdzę, akurat w tym tygodniu nawet powinnam wpaść tam
Usuń