W
lipcu trochę udało mi się poczytać. Wyszło siedem książek, w
sumie 2317 przeczytanych stron.
By
dobrze wystartować zaczęłam od pewnika: - Central Park
Guillaume Musso .Kto śledzi utaj
moje czytelnicze postępy ten wie, że Musso to jeden z moich
ulubionych autorów, po którego książki sięgam w ciemno. Zawsze
mnie zaciekawią i wciągną na kilka ładnych godzin. Tą pozycją
zachwyciła się nawet moja przyjaciółka, a w sprawie lektur jest
ona wybredną osobą. Powieści Richarda Paul Evans'a również
zaliczałam do tych branych w ciemno. Jednak tym razem Zimowe
sny troszkę mnie zawiodły. Zazwyczaj są to ciepłe
opowieści, pełne pozytywnej energii, ale także skłaniające do
przemyśleń. Tym razem zaczęło się tak samo, jednak im bliżej
końca tym wkradała się naiwność, a wręcz banalność. Podobno
pisana była w czasie podroży autora po Polsce, a ja się dziwiłam
skąd tam te polskie wątki jak np. żurek czy pierogi. I tak o to
nadszedł ten dzień gdy przeczytałam ostatnią z dostępnych w
Polsce części Bractwa Czarnego Sztyletu – Sidła
namiętności J.R Ward.
Gdyby było więcej części pewnie bym je czytała, ale skoro nie ma
to płakać nie będę. Bardzo podobało mi się inne spojrzenie na
tematykę wampirów choć same książki były dość specyficzne –
pełne scen seksu jak i brutalnych walk. Następnie sięgnęłam po
kryminał Anne Holt Błogosławieni, którzy
pragną...
Zazwyczaj nie potrafię się odnaleźć w książkach skandynawskich
autorów. Na szczęście zdarzają się wyjątki, Anne Holt jest
jednym z nich. Ciekawa zagadka kryminalna, bohaterowie, których mogę
polubić, przyjemny styl i nieprzewidywalność akcji – ja się nie
domyśliłam kto zabija. Dlatego jestem na tak. Fanaberie
Jolanty Wrońskiej
skusiły mnie okładką, nie miałam wtedy za wiele czasu w
bibliotece, a coś trzeba było wybrać. Nie jest to literatura
wysokich lotów, ale na takiej mi nie szczególnie zależy. W końcu
książki mają mi pomóc się zrelaksować, odciąć od codziennych
zmartwień. Ta się do tego nadaje. Miłosne i biznesowe problemy
Klary, które rozwiązują jej dzieci okazały się dla mnie
odpowiednią lekturą do hamaka. Spotkaliście się z takimi
książkami, które wam się nie podobają za bardzo, a jednak nie
potraficie przestać ich czytać? Tak miałam w przypadku Dziennika
panny służącej Octave
Mirbeau.
Celestyna, młoda zadziorna służąca z Paryża rozpoczynając pracę
na prowincji decyduję się w swoim pamiętniku opisywać swoje
perypetie ośmieszając przy tym swoich dawnych państwa, jak i
odsłaniając ich przywary i dziwne zachowania. Na podstawie tej
powieści powstał film, pod tym samym tytułem, kto wie może skuszę
się na jego obejrzenie. . Nie oddam dzieci!
Katarzyny Michalak
doprowadził mnie do łez, zaszkliły się one w moich oczach.
Autorka przyzwyczaiła mnie do lekkich zabawnych historyjek o
spełnianiu marzeń i szukaniu miłości, jednak tym razem poruszyła
poważniejszy temat. W wypadku ginie żona i synek młodego lekarza.
Jego rozpacz i poczucie winy doprowadzają do sytuacji, w której
musi walczyć o swoje dzieci. Rozumiem, że wielu może się ona nie
podobać, ale ja ją przeczytałam za jednym zamachem i ze łzami w
oczach.
W ogrodzie też trochę się dzieje, jest kolorowo. Zaplątało się nawet zdjęcie z polnymi kwiatkami.
chętnie skorzystam z niektórych propozycji książkowych;)
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie ta inna odsłona Katarzyny Michalak
OdpowiedzUsuńmojej mamie też się spodobała więc kto wie może i tobie przypadnie do gustu
UsuńOoo, poczytałby....
OdpowiedzUsuńKilka propozycji w sam raz dla mnie
OdpowiedzUsuńWłaśnie nad ostatnio pozycją się zastanawiam..tylko nie wiem, czy dałabym radę..mam jedną córunię i wiesz..mogłoby być ciężko..
OdpowiedzUsuńKsiążki wydają się ciekawe, a kwiatuszki naprawdę piękne... ;)
OdpowiedzUsuń