Wrzesień
znów nie był dla mnie łaskawy w kwestii czytelniczej. Spore
zamieszanie w rodzinie doprowadziło do tego, że choć książkę
miałam ze sobą cały czas nie było okazji lub sił, żeby do niej
zajrzeć. Tak więc mogę się pochwalić tylko czterema
przeczytanymi pozycjami i 1434 stronami.
Zaczęło
się lekko, babsko i przewidywanie czyli Kandydat na ojca
Susan
Elizabeth Phillips. Po czym sięgnęłam po Kości zaginionych
Kathy
Reichs z cyklu Temperance Brennan. Tak, tej znanej z serialu Kości,
powstał on właśnie na podstawie tego cyklu. Na podstawie, więc
więcej można znaleźć różnic niż podobieństw na plus w
kierunku książki. Literaccy bohaterowie są bardziej ludzcy, a
zagadki kryminalne nie do rozwiązania w półgodzinnym odcinku.
Pozycja dla lubiących kryminały, nawet jeśli serial im nie
przypadł do gustu.
Pozostając
w tym gatunku przeczytałam Ostatni, który umrze
Tess
Gerritsen. Ta autorka to dla mnie pewnik dobrej lektury. Nie pamiętam
tytułu z jej dorobku, który by mnie zawiódł, dlatego polecam ją.
Akcja mnie zaciekawiła choć...spodziewałam się całkiem innej!
Więc tym bardziej na plus.
Syn
Jo Nesbø okazał się dla mnie tym raze3m nie do przejścia.
Doszłam do 51 strony i powiedziałam dość. Może kiedyś spróbuję
do niej wrócić, ale na razie zraziłam się.
Ostatnią
przeczytaną książka we wrześniu okazała się Ciarki Julie
Garwood . Niby jakaś sensacja, ale spokojnie można by było podpiąć
ją pod romans z dreszczykiem. Bez fajerwerków ale dobrze się
czyta. Taka niewymagająca lektura.
Miałam
nadzieję, że październik będzie owocniejszy w lektury, ale jak na
razie nic tego nie zapowiada choć deszczowa pogoda powinna temu
sprzyjać.
jak na ciebie 4 to naprawdę mało
OdpowiedzUsuńoj tak, mam nawet wyrzuty sumienia z tego powodu
UsuńŚrednią krajową i tak wyrabiasz i to to chyba z nadwyżką :)
Usuńszkoda tylko, że wyrobić taką średnią jest bardzo prosto
Usuńlubię takie krymianły :)
OdpowiedzUsuń