sobota, 22 czerwca 2013

95. Kobieta niespodzianka - Piotr Kołodziejczak

 Kilak dni temu dostałam taką o to przesyłkę od wydawnictwa Borgis i pana Piotra Kołodziejczaka:



Kobieta niespodzianka - Piotr Kołodziejczak

Czy wadą książki może być fakt, że za szybko się kończy? Bo takie odczucia pozostawiła po sobie "Kobieta niespodzianka".  Biorąc w ręce tą książkę nie wiedziałam czego się spodziewać odnośnie treści. Znając jednak język, a raczej "pióro" Piotra Kołodziejczaka pewna byłam, że czas poświęcony na tę lekturę będzie bardzo przyjemny.

Autor przedstawia nam wycinek z życia pewnej typowej rodziny jakich wiele. Mają swoje problemy, troski, rozwiązują swoje problemy, spędzają razem czas, wspierają, docinają sobie... ot po prostu życie, zwyczajna szara monotonia. Nagle świat jednego z bohaterów zmienia się, za sprawą tajemniczej kobiety. Spotkania z nią, tajemnice przed żoną, narastające podejrzenia. Jak to wszystko wpłynie na tę rodzinę? Jak sobie poradzą z prawdą gdy w końcu wychodzi na jaw?
Te pytania garną mi się na myśl, choć książka już się skończyła. 
Znam już odpowiedź na pytanie kim jest owa "kobieta niespodzianka" i choć szybko domyśliłam się jaką rolę odgrywa dla bohatera, autor zdołał mnie jeszcze na koniec zaskoczyć. Po poprzedniej pozycji tego autora jaką miałam okazję przeczytać i tym razem liczyłam na takie zaakcentowane zakończenie, prawdziwe zaskoczenie, niespodziankę. Zaskoczenie było i po raz kolejny obudziło we mnie niedosyt książką. Chciałam dalej i więcej. 
"Kobieta niespodzianka" to nawet nie 130 stron w dodatku pisana większą czcionką tak więc ledwo wie trzy godzinki zajęło mi przeczytanie jej. Za sprawą prostego języka, dowcipu oraz dużej dawki codzienności czułam się jakbym przy filiżance herbaty wysłuchała opowieści znajomej.
Nie ma tu drugiego dna, nie trzeba się doszukiwać głębi, przesłań. To dla mnie pozycja na chwilę relaksu. W sam raz na wakacyjny leżaczek albo podróż pociągiem, napewno umili ten czas. 
Podoba mi się na tyle, że z chęcią dowiedziałabym się jakie były dalsze losy tej rodziny, a także kobiety, która wstrząsnęła ich życiem. Choć może się wydawać że historia nie zakończona, że akcja urwała się gdy tak naprawdę dopiero zaczęła nabierać rozpędu, autor pokazał nam jak łatwo coś może zmienić nasze życie nawet gdy tego nie chcemy, a także, że nie możemy bezczynnie czekać, tylko sami te zmiany prowokować.
Jest jednak coś co psuję mi obraz tej książki. Choć nie powinno się oceniać książek po okładkach w dzisiejszych czasach  pozycja musi czymś przyciągnąć naszą uwagę, zwrócić na siebie uwagę, wyróżnić się wśród innych. Okładka "Kobiety niespodzianki" tej roli nie spełnia, nie trafia w mój gust choć niczym też mnie nie odpycha.

Za książkę dziękuję:

12 komentarzy:

  1. Chyba muszę w końcu przeczytać coś Pana Kołodziejczaka, bo gdzie nie spojrzę to same ochy i achy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książkę na swojej półce. Niebawem ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka faktycznie nie zachwyca... Prosta, zwyczajna i bez wyrazu, ale za to opis bardzo mnie zaciekawił... Nic nie zdradziłaś z książki, a to tylko podsyciło moją ciekawość...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię, że nie piszesz streszczenia akcji bo potem już się nie chce sięgnąć po książkę, a ta mnie zaciekawiła skoro wadą jest że się kończy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie, poszukam jej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie zachęciłaś opisem książki, aż mam ochotę "wysłuchać opowieści";)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w domu jakąś inną książkę Kołodziejczaka, ale jakoś wciąż nie mogę się za nią zabrać.
    Wygrałam ją w jakimś konkursie i od tamtej pory leży i się kurzy - to chyba przez okładkę, która jest równie odstraszająca jak ta;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też zwracam uwagę na okładkę, bo przecież jak książka leży na półce, to najpierw widzimy okładkę, potem tytuł, a na końcu autora :).

    Faktycznie ta nie przyciąga uwagi i pewnie bym się nią nie zainteresowała.

    Za to po Twojej recenzji jestem ciekawa cóż to za kobieta i co nawyprawiała :).

    Też mam na swoim koncie parę książek, które dla mnie za szybko się skończyły.

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak, jedyną wadą naprawdę dobrej książki jest to, że kończy się zawsze za szybko. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się. Niektóre książki zdecydowanie za szybko się kończą :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam, widziałam, zostaję...
    Moje klimaty..., pozdrawiam Cię i zapraszam:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skąd ja to znam(zbyt szybkie zakończenie)A książka brzmi ciekawie, muszę zacząc na nią polować.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...