Pogoda w końcu pozwala na większe dekolty, które trzeba czymś przyozdobić.
W książeczce pomysłowo - instruktażowej, którą kiedyś dostałam znalazłam fajne pomysły na mieszane koraliki. Poszły więc w ruch szczątki różnych starych korali.
Bardzo podobają mi się takie połączenia
Teraz muszę pokombinować nad kolczykami do nich, akurat zostało jeszcze kilka sztuk koralików.
"Nie rzeczywistość sama, ale serce, z jakim ku niej przystępujemy, daje rzeczom kształty i kolory." - Henryk Sienkiewicz
„Annie nic nie dolega, a mimo to żyje tak, jakby była
obłożnie chora. W wieku trzynastu lat ma już za sobą niejedną operację,
wielokrotnie oddawała krew, żeby utrzymać przy życiu swoją starszą siostrę
Kate, która we wczesnym dzieciństwie zapadła na białaczkę.
Annie została poczęta w sztuczny sposób, tak aby jej tkanki wykazywały pełną
zgodność z tkankami siostry. Choć przez całe życie postrzegano ją wyłącznie
przez pryzmat siostry i tego, co dla niej robi, aż do tej pory Annie
akceptowała tę swoją życiową rolę. Teraz jednak, wzorem większości nastolatków,
zadaje sobie pytania dotyczące tego, kim jest naprawdę. Wreszcie Annie dojrzewa
do podjęcia decyzji, która dla wielu osób byłaby nie do pomyślenia, decyzji,
która podzieli jej rodzinę, a dla ukochanej siostry będzie wyrokiem śmierci.”
Tak zachęca do siebie powieść „Bez mojej zgody”. Dla mnie
samo nazwisko autora jest już wystarczającą zachętą, a także zapewnieniem, że
na pewno opłaca się przeczytać.
Spotykam jednak ludzi, którzy unikają twórczości Jodi Picoult
gdyż w jej książkach „często cierpią dzieci”. Zgadzam się z tym, w swoich
książkach pani Picoult zabiera się za wiele ważnych problemów dzieci i całej
rodziny. Opisuje m.in. problem molestowania seksualnego, dzieciobójstwa, chorób
dzieci, samobójstwa, masakr dokonanych przez nastolatków, problematykę
zapłodnienia In vitro i wiele innych. Czyni to jednak w sposób dość przystępny
jednocześnie otwierając mi oczy na zagadnienia związane z tematem, które nigdy
nie przyszłyby na myśl w tym aspekcie. Ukazanie problemu z punktu widzenia
każdej zaangażowanej strony jest dla mnie charakterystyczną cechą powieści Jodi
Picoult. Wzbogaca to odbiór książki pozwalając nam na samodzielne wyrobienie
sobie zdania, jednocześnie każąc nam się zastanowić nad naszym postępowaniem
czy poglądami.
Dlatego tak, te książki są o krzywdzie dzieci, ale napisane
w ten sposób byśmy oprócz dobrej lektury mieli szansę „otworzyć oczy” by
zapobiec takim problemgdy dotkną nas, dostrzec
je w porę. Zdawać sobie sprawę z tego co może czuć druga osoba. W powieściach
tej autorki podoba mi się, że nie ma postaci złych i dobrych,bo każdy ma swoje racje, słuszne powody
postępowania.
„Bez mojej zgody” jest historią Annie, która nie może
prowadzić normalnego życia kilkunastolatki gdyż w razie potrzeby musi służyć
swoim ciałem by ratować siostrę, a to transfuzją krwi, osocza, limfocytów. W
końcu by pomóc Kate powinna oddać jej nerkę lecz postanawia sama decydować o
swoim ciele i wnosi sprawę o usamodzielnienie w kwestii procedur medycznych. Nie
chcę opisywać jak się zakończyła ta historia. Było wzruszająco, było zaskakująco,
takie książki lubię. Choć to ponad 500 stron przeczytałam ją bardzo szybkotak mnie wciągnęła i zainteresowała.
Na podstawie tej powieści nakręcony zostałfilm, który przypomniałam sobie kilka dni
temu. Wydaje mi się, że oddaje klimat książki, choć zakończenie zostało
zmienione.
Poszczęściło mi się w konkursie Melanii K i już do moich rąk trafiła książka na którą miałam chetkę:
Są takie książki, po których przeczytaniu miewam bardzo mieszane uczucia. Czasem ciężko jest mi nawet określić czy podobała się czy nie, czy warto było poświęcić jej czas. Tak było w przypadku "Córki Alchemika". Bardzo wiele się po niej spodziewałam i pewnie dlatego bardzo się zawiodłam. Przykuła moją uwagę tytułem i okładką budząc nadzieje na niebanalną, tajemniczą historię. Opis z okładki zaciekawił:
"Dwór w Selden spowijają mroczne sekrety. Mieszka w nim Emilie,
osierocona przez matkę piękna i niesamowicie inteligentna dziewczyna.
Żyje w izolacji od świata za sprawą wychowującego ją ojca, Johna
Seldena, ucznia Isaaca Newtona, który chce z niej uczynić wybitnego
alchemika i filozofa. Wiosną roku 1725, kiedy Emilie kończy osiemnaście
lat, jej ojciec podejmuje wraz z nią najśmielsze jak dotąd wyzwanie –
próbę tchnięcia życia w nieożywioną materię. Ich plany krzyżuje
pojawienie się dwóch nieznajomych. Emilie, która wpada w sidła namiętnej
miłości, podejmuje brzemienne w skutki decyzje, po raz pierwszy
słuchając głosu serca zamiast rozumu. Zrywa więź z ojcem i wyjeżdża do
Londynu. Wbrew temu, czego się spodziewała, doskwiera jej tam jeszcze
większa samotność, którą potęgują jej wybujała inteligencja i niezwykłe
wykształcenie. Emilie odkrywa, że musi się jeszcze wiele nauczyć – o
ciemnych stronach ludzkiej natury i skomplikowanej przeszłości własnej
rodziny. Tak rozpoczyna się jej dramatyczna droga, wiodąca ją do
oświecenia… "
Rzeczywistość okazała się odmienna od moich oczekiwań. Zawiodłam się. Najpierw przez kilkadziesiąt stron czułam się zanudzona, a gdy akcja zaczynała się w końcu rozkręcać bohaterka coraz bardziej mnie irytowała. Tak więc chęć rzucenia książki w kąt zmieniła się w chęć dania bohaterce ową książką po głowie. Z jednej strony mądra, zdolna pomocnica swojego ojca, z drugiej - głupie naiwne dziewczę. Za bardzo się to w mojej opinii gryzło. Na szczęście gdy moja irytacja zachowaniem Emilie budziła chęć zamknięcia książki i nie otworzenia jej więcej, fabuła zatrzymywała mnie. Młoda alchemiczka zmuszona została do "wzięcia się za siebie" i było już tylko coraz lepiej i coraz ciekawiej. Niestety wiele osób ten nudny początek może zniechęcić.
Akcja potrafi wciągnąć jeśli ktoś lubi takie klimaty. Mi czegoś w tej książce zabrakło.
Bardzo podoba mi się styl, w jakim "Córka Alchemika" została napisana, sprawiał, że w mojej głowie powstawały obrazy. Bardzo lubię takie "wczytanie się" w książkę.
Pomysł fajny, akcja nawet ciekawa, pięknie napisana, więc czemu nie mogę "Córki Alchemika" uznać za dobrą książkę? Nawet nie wiem czy mam ochotę sięgnąć po inną książkę Katharine McMahon choć uznawana jest za lepszą.
Za to żadnych zastrzeżeń tylko same zachwyty mam nad paczuszką, którą dostałam od isavety: