Baricco Alessandro – Jedwab
„Jedwab to jedna z najgłośniejszych powieści włoskich
ostatnich lat i światowy bestseller. Nastrojowa, pełna poetyckiego czaru
opowieść o francuskim kupcu Hervé Joncour, trudniącym się importem kokonów
jedwabnikowych do swojego rodzinnego miasteczka Lavilledieu, opowieść o jego
podróżach do Egiptu i Syrii, a następnie do Japonii na koniec świata gdzie
poznaje prześliczną młodą dziewczynę, wreszcie opowieść o ich nigdy nie
wyznanej sobie miłości.”
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z taką książką. 108
stron i 65 rozdziałów. Jeden wieczór czytania, zaledwie dwie godziny, a
refleksji o niej kilkanaście.
W zwięzłych rozdziałach (najkrótszy bowiem to zaledwie 3
zdania, półtorej linijki) poznajemy życie bohatera trudniącego się „importem”
jajeczek jedwabników dla swojego miasteczka, jego podróżach, miłości,
przyjaźni, wierności, namiętności… Na pierwszy rzut oka banalne, ale… spotykamy
wiele niedomówień które pozwalają nam samym interpretować słowa, wydarzenia. Z
jednej strony mamy przedstawioną sytuację z drugiej jednak nie wiemy do końca
co się wydarzyło, sami musimy się tego domyślić. Aż do wspaniałego zakończenia
nadającego książce dodatkowej niesamowitości.
Krótkie zwięzłe zdania pozbawione opisów, czasem jakby same
suche fakty, niewiele stron, a jednak
historia ta jawi się nam przed oczami w pełnych kolorach. Wspaniały
dobór słów, powtarzanie pewnych fraz, tempo akcji, rytmiczność słów… jakby
zamknąć lirykę w prozie.
„Jedwab” jest doskonałym przykładem tego, że w niewiele słowach
można zawrzeć więcej treści niż w wielkim tomisku, w którym po łowach po prostu
się przelatuje wzrokiem. Tu każde ma znaczenie budując atmosferę
niedopowiedzenie, magii, jest pełne znaczeń i emocji.
Trzymając ją w dłoni i przeglądając na szybko pomyślałam
sobie, że jest dziwna, za krótka. Zaśmiałam się nawet że to powieść autobusowo
- przystankowa – każdy rozdział zdąży się przeczytać zanim autobus stanie na
kolejnym przystanku. Jednak całą podróż można przebyć zgłębiając zaledwie kilka
zdań. Nie jest to utwór dla każdego, czego można się spodziewać ukazuje nam sam
autor na pierwszych stronach książki pisząc:
„To nie jest powieść. Ani nawet opowiadanie. To pewna
historia. Zaczyna się od mężczyzny, który przemierza świat, a kończy jeziorem w
wietrzny dzień. Mężczyzna nazywa się Hervé Joncour. Jak się nazywa jezioro, nie
wiadomo.
Można by powiedzieć, że jest to historia miłosna. Ale gdyby
tylko o to chodziło, nie warto byłoby opowiadać. Są tu pragnienia i cierpienia,
które znasz dobrze, ale nie znajdujesz słowa zdolnego je wyrazić. W każdym
razie nie jest to słowo miłość. (To znana sprawa. Kiedy nie potrafisz wyrazić
czegoś jednym słowem, posługujesz się całą historią. Tak się to robi. Od
wieków).
Każda historia ma swoją muzykę. Ta ma muzykę białą. Trzeba
to koniecznie powiedzieć, bo biała muzyka jest muzyką dziwną, czasami cię
zaskakuje: gra się ją cicho i tańczy powoli. Jeśli jest dobrze grana, masz
wrażenie, że słyszysz muzykę ciszy, a znakomici tancerze wydają ci się
nieruchomi. Biała muzyka jest czymś diabelnie trudnym.
To właściwie wszystko. Należałoby może wyjaśnić, że jest to
historia dziewiętnastowieczna: aby nikt nic spodziewał się samolotów, pralek i
psychoanalityków. Nie ma ich tutaj.
Może innym razem.”
Alessandro Baricco
W tym momencie już wiedziałam, że nie odłożę tej książki.
Wiem, że na podstawie książki powstał film. Wiem też, że
nawet najlepsza obsada i najwspanialsza gra aktorska nie oddadzą tego co te
zapisane strony.
A książkę przeczytałam w ramach wyzwania Book-Trotter. W październiku - literatura włoska.
Muszę przeczytać, skoro taka dobra :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco:D
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie - także tym wyzwaniem. Może się przyłączę od następnego miesiąca. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńOglądałam jej ekranizację i bardzo mi się podobała. Właściwie to dopiero teraz dowiedziałam się, że film został nakręcony na podstawie książki. Chętnie ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńale czasem jak jest dobra gra aktorska to też fajnie obejrzec film :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji przeczytać "Jedwabiu", ale narobiłaś mi ochoty na tę książkę. Co prawda czuję lekkie skonsternowanie, wiedząc, że na 108 stronach znajduje się aż 65 rozdziałów, ale w sumie... dzięki temu, na pewno szybko czyta się tę pozycję.
OdpowiedzUsuńWidzę,że polecasz tą książkę, ok - kupuję :)
OdpowiedzUsuńJa też bym już jej nie odłożyła.
OdpowiedzUsuń