niedziela, 8 lutego 2015

156. Szczęściarz

"Szczęściarz" - Nicholas Sparks


Za książki tego autora sięgam nawet nie patrząc nawet na obwolutę by sprawdzić o czym jest. Jeszcze ani razu nie zawiodłam się, więc mam pewność, że będzie to coś dobrego. Tak samo był tym razem:

"
Logan Thibault jest urodzonym szczęściarzem. Służył w piechocie morskiej, ma za sobą służbę w Iraku, gdzie wielokrotnie otarł się o śmierć. Przeżył i wrócił do domu z pamiątką - znalezionym na pustyni zdjęciem młodej kobiety, które traktuje jako talizman. Kiedy w bezsensownym wypadku ginie jego przyjaciel, Logan stawia sobie za cel odszukanie dziewczyny z fotografii. Przemierzając pieszo kraj, odnajduje ją w Hampton, miasteczku w Karolinie Północnej. Beth nie jest jednak księżniczką z bajki, ale rozwódką z dziesięcioletnim synem, która ma sporo kłopotów z byłym mężem, zastępcą szeryfa i wnukiem najbardziej wpływowego obywatela miasta. Pomiędzy mężczyznami wybucha ostra rywalizacja...
"

Opis z okładki mówi wiele o fabule, jak dla mnie aż za wiele. Na szczęście trochę się działo i byłabym pod wrażeniem gdyby nie zaczęło mi świtać w głowie, że przecież wiem co będzie dalej. W głowie od razu pojawiły mi się obrazy z filmu.
Jakiś czas temu, bodajże jesienią, oglądałam film w telewizji, jak się teraz okazało adaptację tej książki.


Obejrzał go z zainteresowaniem mój tata, który zdecydowanie woli kino akcji. Skoro więc zaciekawił go melodramat musi być  filmem wartym obejrzenia. Tylko aktorzy mi do końca nie pasują, trudno.

Tylko co z czytaniem? Nie lubię najpierw obejrzeć, a potem poczytać. Brakuj mi wtedy tej nieświadomości co będzie dalej. Przez chwilę miałam ochotę odłożyć ją i przeczytać gdy zapomnę o filmie lub bardziej rozmyje się w mojej pamięci. Jednak Sparks to Sparks, nie mogłam się oprzeć, a pisze tak przyjemnie i wciągająco, że grzechem byłoby odłożyć.

By nie skupiać się na znajomości akcji postanowiłam wyszukiwać różnice między książką, a jej ekranizacją. Były. Z początku myślałam, że mało znaczące, z każdą kolejną stroną sprawiały, że zmieniał się wydźwięk.
W książce bohaterami rządzi przeznaczenie, chęć spłaty długu za to "szczęście", które miała zapewniać fotografia. W filmie zmieniono czas znalezienia zdjęcia, zamiast przyjaciela Logana, pojawia się brat Beth. I już nie chodzi o przeznaczenie, ale o zapewnienie opieki i pomoc z poradzeniem sobie w cierpieniu po stracie.

Na pewno warto było przeczytać, teraz jednak mam ochotę sprawdzić co jeszcze zostało zekranizowane, żebym na przyszłość nie miała takiej niespodzianki.

6 komentarzy:

  1. Jak tylko zaczęłam czytać opis też sobie przypomniałam film. Podobnie jak Ty nie lubię czytać książki po obejrzeniu filmu. Strasznie tego nie lubię gdy odkruję, w trakcie czytania ten fakt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się, czy już coś czytałam tego autora...na pewno posiadam, ale co??Kurcze skleroza...Ogólnie wolę najpierw czytać, potem oglądać...jakoś mi tak lepiej...Wygląda na ciekawą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tą książkę wkrótce po wydaniu i nie mogłam się od niej oderwać :) Zresztą wszystkie książki Sparksa są wciągające. Film widziałam później i faktycznie było dużo rozbieżności, dlatego też wolę przeczytać a dopiero potem ewentualnie obejrzeć ekranizację:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba jeszcze nic nie czytałam tego autora :).

    Mnie by zaciekawiła już sama okładka :).

    Oj parę razy już się sparzyłam i teraz albo oglądam film albo czytam książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam film i bardzo mi się podobał, może też sięgnę po książkę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię historie tego autora, ta też mi się podobała

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...