"Szczęściarz" - Nicholas Sparks
Za książki tego autora sięgam nawet nie patrząc nawet na obwolutę by sprawdzić o czym jest. Jeszcze ani razu nie zawiodłam się, więc mam pewność, że będzie to coś dobrego. Tak samo był tym razem:
"
Logan Thibault jest urodzonym
szczęściarzem. Służył w piechocie morskiej, ma za sobą służbę
w Iraku, gdzie wielokrotnie otarł się o śmierć. Przeżył i
wrócił do domu z pamiątką - znalezionym na pustyni zdjęciem
młodej kobiety, które traktuje jako talizman. Kiedy w bezsensownym
wypadku ginie jego przyjaciel, Logan stawia sobie za cel odszukanie
dziewczyny z fotografii. Przemierzając pieszo kraj, odnajduje ją w
Hampton, miasteczku w Karolinie Północnej. Beth nie jest jednak
księżniczką z bajki, ale rozwódką z dziesięcioletnim synem,
która ma sporo kłopotów z byłym mężem, zastępcą szeryfa i
wnukiem najbardziej wpływowego obywatela miasta. Pomiędzy
mężczyznami wybucha ostra rywalizacja...
"
Opis z okładki mówi wiele o fabule, jak dla mnie aż za wiele. Na szczęście trochę się działo i byłabym pod wrażeniem gdyby nie zaczęło mi świtać w głowie, że przecież wiem co będzie dalej. W głowie od razu pojawiły mi się obrazy z filmu.
Jakiś czas temu, bodajże jesienią, oglądałam film w telewizji, jak się teraz okazało adaptację tej książki.
Obejrzał go z zainteresowaniem mój tata, który zdecydowanie woli kino akcji. Skoro więc zaciekawił go melodramat musi być filmem wartym obejrzenia. Tylko aktorzy mi do końca nie pasują, trudno.
Tylko co z czytaniem? Nie lubię najpierw obejrzeć, a potem poczytać. Brakuj mi wtedy tej nieświadomości co będzie dalej. Przez chwilę miałam ochotę odłożyć ją i przeczytać gdy zapomnę o filmie lub bardziej rozmyje się w mojej pamięci. Jednak Sparks to Sparks, nie mogłam się oprzeć, a pisze tak przyjemnie i wciągająco, że grzechem byłoby odłożyć.
By nie skupiać się na znajomości akcji postanowiłam wyszukiwać różnice między książką, a jej ekranizacją. Były. Z początku myślałam, że mało znaczące, z każdą kolejną stroną sprawiały, że zmieniał się wydźwięk.
W książce bohaterami rządzi przeznaczenie, chęć spłaty długu za to "szczęście", które miała zapewniać fotografia. W filmie zmieniono czas znalezienia zdjęcia, zamiast przyjaciela Logana, pojawia się brat Beth. I już nie chodzi o przeznaczenie, ale o zapewnienie opieki i pomoc z poradzeniem sobie w cierpieniu po stracie.
Na pewno warto było przeczytać, teraz jednak mam ochotę sprawdzić co jeszcze zostało zekranizowane, żebym na przyszłość nie miała takiej niespodzianki.
Jak tylko zaczęłam czytać opis też sobie przypomniałam film. Podobnie jak Ty nie lubię czytać książki po obejrzeniu filmu. Strasznie tego nie lubię gdy odkruję, w trakcie czytania ten fakt.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy już coś czytałam tego autora...na pewno posiadam, ale co??Kurcze skleroza...Ogólnie wolę najpierw czytać, potem oglądać...jakoś mi tak lepiej...Wygląda na ciekawą:)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę wkrótce po wydaniu i nie mogłam się od niej oderwać :) Zresztą wszystkie książki Sparksa są wciągające. Film widziałam później i faktycznie było dużo rozbieżności, dlatego też wolę przeczytać a dopiero potem ewentualnie obejrzeć ekranizację:)
OdpowiedzUsuńJa chyba jeszcze nic nie czytałam tego autora :).
OdpowiedzUsuńMnie by zaciekawiła już sama okładka :).
Oj parę razy już się sparzyłam i teraz albo oglądam film albo czytam książkę.
Oglądałam film i bardzo mi się podobał, może też sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo lubię historie tego autora, ta też mi się podobała
OdpowiedzUsuń