1
grudnia zgodnie z zasadami miałam pokazać postępy w Salu z dziewczynkami u Magos. Niestety tak się złożyło, że są żadne.
Choć może nie, w końcu udało mi się przygotować materiały.
Teraz tylko pozostało mi wziąć się do roboty. Wiedziałam, że
początek będzie trudny. Praca i dom zabierają sporo czasu, jednak
to przez wyjazd jak i przygotowania do niego nie miałam ani chwili
by postawić choćby kilka krzyżyków. W podróż robótki wziąć
też nie mogłam, tak to jest jak lata się jedynie z bagażem
podręcznym. Słońce i błękitne niebo nad Kadyksem i Sevillą
dodały mi chęci do pracy, tak więc od jutra ruszam do boju! Za
miesiąc obiecuję, będę miała już się czym pochwalić. Tymczasem dzielę się z wami tym niebem i słońcem, jakże innym od tego za naszym oknami.
Naładowałaś akumulatory to teraz do dzieła:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce! Po wypoczynku hafcik pójdzie błyskawicznie:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe widoki! Powodzenia w stawianiu krzyżków😊
OdpowiedzUsuńKolorowe mulinki przygotowałaś, tylko patrzeć jak zaczniesz wyszywać. Kibicuję.
OdpowiedzUsuńWidoki na załączonych obrazkach przecudowne :)
Świetne zdjęcia i miejsca.
OdpowiedzUsuńPo takiej podróży musisz mieć sporo energii do działania;)Trzymam kciuki;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czekam na efekty...
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że nabrałaś chęci do pracy, wspaniała podróż!!! Dziękuję za wizytę i przemiły komentarz :D.
OdpowiedzUsuńALe pięknie, cieszę się, że wypoczynek udany! :)
OdpowiedzUsuń