Taką nazwę dostał dzisiejszy deser, wspomnienie sezonu truskawkowego.
Dzięki naszym pseudo pnącym truskawkom doniczkowym owoce mamy aż do przymrozków. Nie za dużo, ale do tego deseru w sam raz. Szybko się robi, a w smakach można przebierać.
A potrzeba do niego
- budyń truskawkowy
- mleko - tyle ile trzeba do zrobienia budyniu
- 2 łyżki masła
- kisiel truskawkowy
- żelatyna
- truskawki
- cukier do smaku lub jeśli ktoś ma budyń bez cukru
A jak się robi? Z takimi produktami od razu wszystko jasne:
Ugotowałam budyń (budyń, masło, mleko), dodałam rozpuszczoną w gorącej wodzie żelatynę.
Dla uzyskania efektu puszystości miksowałam kilka minut po czym przełożyłam do pojemniczków, które trafiły do lodówki. Po czym przygotowałam kisiel, jak opakowanie wskazuje.
Gdy stężały zanurzałam je w gorącej wodzie, żeby budyń wyskoczył na talerzyk. Wystudzonym kisielem oblałam budyń. Na koniec dorzuciłam pokrojone truskawki.
Było pycha.
Lipcowy ogród mieni się barwami:
"Najwspanialsze piękno Świata
Podarował nam Bóg w kwiatach" - Barbara Turajczyk
Podarował nam Bóg w kwiatach" - Barbara Turajczyk
Deser mimo, że nie dla mnie to wygląda bardzo smakowicie... :)
OdpowiedzUsuńO.o Tyle masz rodzajów kwiatów w ogrodzie?!
Kam, mamy więcej, ale już i tak sporo wyszło
UsuńPrzepysznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńI tak też smakuje :)
UsuńAle smacznie wygląda!!!
OdpowiedzUsuńOjeja ale to wygląda oszałamiająco!;) Zjadła bym takie cudeńko;)
OdpowiedzUsuń