Córka Alchemika - Katharine McMahon
Są takie książki, po których przeczytaniu miewam bardzo mieszane uczucia. Czasem ciężko jest mi nawet określić czy podobała się czy nie, czy warto było poświęcić jej czas. Tak było w przypadku "Córki Alchemika". Bardzo wiele się po niej spodziewałam i pewnie dlatego bardzo się zawiodłam. Przykuła moją uwagę tytułem i okładką budząc nadzieje na niebanalną, tajemniczą historię. Opis z okładki zaciekawił:
"Dwór w Selden spowijają mroczne sekrety. Mieszka w nim Emilie,
osierocona przez matkę piękna i niesamowicie inteligentna dziewczyna.
Żyje w izolacji od świata za sprawą wychowującego ją ojca, Johna
Seldena, ucznia Isaaca Newtona, który chce z niej uczynić wybitnego
alchemika i filozofa. Wiosną roku 1725, kiedy Emilie kończy osiemnaście
lat, jej ojciec podejmuje wraz z nią najśmielsze jak dotąd wyzwanie –
próbę tchnięcia życia w nieożywioną materię. Ich plany krzyżuje
pojawienie się dwóch nieznajomych. Emilie, która wpada w sidła namiętnej
miłości, podejmuje brzemienne w skutki decyzje, po raz pierwszy
słuchając głosu serca zamiast rozumu. Zrywa więź z ojcem i wyjeżdża do
Londynu. Wbrew temu, czego się spodziewała, doskwiera jej tam jeszcze
większa samotność, którą potęgują jej wybujała inteligencja i niezwykłe
wykształcenie. Emilie odkrywa, że musi się jeszcze wiele nauczyć – o
ciemnych stronach ludzkiej natury i skomplikowanej przeszłości własnej
rodziny. Tak rozpoczyna się jej dramatyczna droga, wiodąca ją do
oświecenia… "
Rzeczywistość okazała się odmienna od moich oczekiwań. Zawiodłam się. Najpierw przez kilkadziesiąt stron czułam się zanudzona, a gdy akcja zaczynała się w końcu rozkręcać bohaterka coraz bardziej mnie irytowała. Tak więc chęć rzucenia książki w kąt zmieniła się w chęć dania bohaterce ową książką po głowie. Z jednej strony mądra, zdolna pomocnica swojego ojca, z drugiej - głupie naiwne dziewczę. Za bardzo się to w mojej opinii gryzło. Na szczęście gdy moja irytacja zachowaniem Emilie budziła chęć zamknięcia książki i nie otworzenia jej więcej, fabuła zatrzymywała mnie. Młoda alchemiczka zmuszona została do "wzięcia się za siebie" i było już tylko coraz lepiej i coraz ciekawiej. Niestety wiele osób ten nudny początek może zniechęcić.
Akcja potrafi wciągnąć jeśli ktoś lubi takie klimaty. Mi czegoś w tej książce zabrakło.
Bardzo podoba mi się styl, w jakim "Córka Alchemika" została napisana, sprawiał, że w mojej głowie powstawały obrazy. Bardzo lubię takie "wczytanie się" w książkę.
Pomysł fajny, akcja nawet ciekawa, pięknie napisana, więc czemu nie mogę "Córki Alchemika" uznać za dobrą książkę? Nawet nie wiem czy mam ochotę sięgnąć po inną książkę Katharine McMahon choć uznawana jest za lepszą.
Za to żadnych zastrzeżeń tylko same zachwyty mam nad paczuszką, którą dostałam od isavety:
Tym bardziej, że zieleń to mój ulubiony kolor.
Bardzo dziękuję!
Prezent bardzo mi się podoba, a co do książki to hm... Opis faktycznie ciekawy, ale nie wiem czy chciałabym ją przeczytać skoro główna bohaterka irytuje czytelnika...
OdpowiedzUsuńJuż tak mam, że muszę polubić bohatera żeby mi się dobrze czytało
UsuńA wydawałoby się się że to książka godna polecenia
OdpowiedzUsuń"Róża Sewastopolu" tej autorki nawet mi się podobała. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczytałam, piękna książka :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki w ogóle, ale chyba już jej nie chcę poznawać :)
OdpowiedzUsuńKsiążce podziękuję, nie moje klimaty, jednak bransoletki piękne! Zielony to również mój kolor :)
OdpowiedzUsuń