Gapa ze mnie! Pokazywałam moje zmagania z Salem sosnowym, ale nie pokazałam efektu końcowego!
Bardzo ciężko było mi zrobić dobre zdjęcie tak dużej pracy. I nie zrobiłam takiego :(
Poddałam się i zostało jakie jest:
Siadałam do tego haftu 35 razy. Według mnie to dość dobry wynik. Takie jedno moje posiedzenie trwało czasem tylko pół godziny, nigdy nie więcej niż dwie godziny dziennie. W dodatku miałam pewne problemy zw wzorek, jakby brakowało mi linijek między kolejnymi kartami, albo po prostu tak mi się wydawało.
To drugi Sal jaki udało mi się skończyć. Prace nad trzecim, ciasteczkowo - herbacianym w toku.
Spodobało mi się takie wspólne haftowanie.
Cytat z mojego kalendarza na dzisiaj:
"Przypadek jest tym, co losowi wypada z rąk" - W. Grzeszczak
Bardzo ładna praca! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Twojego talentu, pracowitości i urody haftu.
OdpowiedzUsuńJak go zagospodarujesz?
Planuje zrobić z niego obrazek do przedpokoju
UsuńPokaż w takim razie jak oprawisz.
UsuńŚwietnie to wygląda...
OdpowiedzUsuńCudo, ja sobie ten haft zostawiam na KIEDYŚ :) Gratuluję ukończenia :D
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPiękna praca!
OdpowiedzUsuńNa skrzynkę pocztową wysłałam wzór aniołka, którego skomentowałaś na moim blogu :-)
Podziwiam! Skończony lasek wygląda świetnie. Bardzo podoba mi się twoja wersja na zielonej kanwie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Gratuluję ukończenia lasku :))) Haft jest piękny! Ja też miałam problemy ze wzorem, schemat niestety nie był najlepszej jakości, musiałam kombinować z tymi brakującymi rządkami krzyżyków.
OdpowiedzUsuńUlala ależ piękny lasek.
OdpowiedzUsuńWzór piłkarzyka pochodzi, z którejś angielskiej gazetki. Jeżeli chcesz to wzorek mogę zeskanować i podesłać :)
Super wyszło:)
OdpowiedzUsuń